Kolejny spór o obchody rocznicowe. Zaledwie dzień po obchodach Porozumień Sierpniowych, które odbywały się w atmosferze głębokich podziałów, tym razem do sporu doszło na Westerplatte podczas obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej. Poprosiliśmy byłych ministrów obrony narodowej o komentarz. – Nie jest dobrze, że tej rangi uroczystości stają się terenem do przepychanek. To jest bardzo zła sytuacja – mówi nam Janusz Zemke, były sekretarz stanu w MON w latach 2001-2005.

Spór na Westerplatte

Zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami między MON i gospodarzem obchodów, czyli miastem Gdańsk, to harcerze mieli odczytać Apel Poległych. Oddelegowany do tego harcmistrz Artur Lemański z Hufca ZHP Gdańsk-Portowa nie został jednak dopuszczony do mównicy. Jego wejście zablokowane zostało przez przedstawiciela Żandarmerii Wojskowej i przedstawicielkę MON.

Według prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, harcmistrz nie został dopuszczony na mównicę na polecenie ministra Antoniego Macierewicza. Apel Poległych został odczytany przez jednego z żołnierzy.

Reklama

ZHP prosi prezydenta o pomoc

Harcerze nie ukrywają, że cała sytuacja była dla nich zaskoczeniem. Podkreślają też, że ZHP jest organizacją apolityczną. Proszą też o pomoc w wyjaśnieniu sytuacji prezydenta Andrzeja Dudę.

Na swoich stronach ZHP zamieściło również komunikat, w którym czytamy m.in.: “Podczas tegorocznych obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte organizatorzy zaplanowali, że apel poległych odczyta instruktor harcerski. Ostatecznie nie doszło do tego. Sytuacja, która miała miejsce dzisiaj rano na Westerplatte, była niecodzienna i dla nas niezrozumiała. ZHP zwrócił się do Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który jest honorowym protektorem harcerstwa, o pomoc w jej wyjaśnieniu. Na Westerplatte obecnych było ponad 350 harcerzy”.

W komunikacie harcerze przypominają też, że od początku oficjalnych obchodów rocznicowych zawsze brali w nich udział. Wcześniej jeszcze przed 1989 rokiem drużyny ZHP co roku organizowały na Westerplatte specjalny rocznicowy apel.

Zostaliśmy oszukani

Całą sytuacją oburzony jest prezydent Gdańska Paweł Adamowicz: – Od 18 lat spotykamy się na Westerplatte. Było tu siedmiu premierów, trzech prezydentów. Nigdy przedtem nie spotkałem się z tak niską kultur, jak dzisiaj. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, że uzgadniam coś z wysokimi przedstawicielami Marynarki Wojennej i MON, a następnie rano te ustalenia nie są dotrzymywane. Tu stało się coś, co jest sprzeczne z istotą tego miejsca – mówił po zakończeniu obchodów Paweł Adamowicz.

– To coś niebywałego, że tych młodych ludzi odsuwa się i traktuje jak rekwizyt, ozdobnik. To fatalny przykład, który idzie z góry. Jestem tym osobiście wstrząśnięty – mówił Adamowicz

MON: wszystko zgodnie z planem

Na stronach Ministerstwa Obrony Narodowej zamieszczono oświadczenie, w którym MON pisze: “Uroczyste obchody 78. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, które odbyły się z udziałem najwyższych władz państwowych, Marszałka Senatu RP, Prezes Rady Ministrów oraz Rządu przebiegły zgodnie z ceremoniałem wojskowym. (…) Jednocześnie informuję, że Żandarmeria Wojskowa realizowała zadania zgodnie z prawem. Żołnierze Żandarmerii Wojskowej w żaden sposób nie utrudniali osobom przebywającym na Westerplatte udziału w ceremonii”.

Zapytaliśmy byłych ministrów obrony narodowej, jak wyglądało organizowanie obchodów i relacje z miastem Gdańsk w ubiegłych latach.

Janusz Onyszkiewicz, szef MON w rządzie Hanny Suchockiej i Jerzego Buzka

Dla mnie jest rzeczą zdumiewającą, że w ogóle taka sytuacja względem harcerzy miała miejsce. Wydaje się, że ten pomnik na Westerplatte jest własnością narodową, wobec tego każdy ma prawo przed tym pomnikiem stanąć. Dla mnie to sytuacja oburzająca.

Pan był dwukrotnie ministrem obrony narodowej, także na początku lat 90. Wydawałoby się, że wtedy o kompromis było jeszcze trudniej. Czy przypomina pan sobie takie sytuacje?
Zacznijmy od tego, że to nie jest w gestii ministerstwa obrony. Ja nigdy nie miałem do czynienia z taką sytuacją. Trudno mi sobie nawet to wyobrazić.

Czy prezydent może pomóc harcerzom w wyjaśnieniu tej sytuacji?
Może warto się zwrócić do pana prezydenta, aczkolwiek ja mam tu duży sceptycyzm, jeżeli chodzi o to, czy pan prezydenta zadziała w tej sprawie.

Janusz Zemke, w latach 2001-2005 pełnił funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej

To jest niezwykle smutne, bo to powinna być impreza organizowana przez państwo, przy udziale wojska. Tam powinno być miejsce oczywiście dla wojska, ale i dla harcerzy. Pamiętajmy, że wojna to nie tylko walka żołnierzy, ale i cywilów i harcerzy. To niedobrze, że dochodzi do takich przepychanek, ale ta sytuacja jest odzwierciedleniem napięcia, które jest między MON-em a miejscowym samorządem. Domyślam się, że to o to głównie tam chodziło.

Nie pamiętam, żeby dochodziło do takich napięć. Nie przypominam sobie w długoletniej historii sytuacji takiej, gdzie dochodzi do apelu poległych i kogoś się wypycha. Wszystko się ustala wcześniej, podczas uroczystości nie może dochodzić do gorszących wydarzeń, obchody powinny mieć charakter podniosły.

Jak ocenia pan prośbę harcerzy do prezydenta, aby pomógł wyjaśnić tę sytuację?
Byłoby dobrze, gdyby może nie sam prezydent, ale jego kancelaria włączyła się w sprawę. To nie jest dobrze, że tej rangi uroczystości stają się terenem do przepychanek. To jest bardzo zła sytuacja.

Bogdan Klich, minister Obrony Narodowej w latach 2007-2011

Dla mnie to sytuacja nie do pojęcia i nie do przyjęcia, w której wychodzi małostkowość polityków odpowiedzialnych za wielkie sprawy, bo taką sprawą jest przypomnienie, jak co roku, o bohaterstwie obrońców Westerplatte. Absolutną małostkowością są te przepychanki, które miały miejsce podczas uroczystości. Przecież były uzgodnienia, które zostały przyjęte przez obie strony – ministra obrony narodowej i prezydenta Gdańska, które MON ostentacyjnie złamało. To sytuacja haniebna i te działania godzą tak naprawdę w poczucie naszej polskiej wartości i nasze symbole narodowe.

Ta sytuacja pokazuje też, jak gigantyczny jest rozdźwięk między deklaracjami a rzeczywistością. Jest on dodatkowo bolesny dla tych, którzy zostali wychowani w tradycji patriotycznej. Przecież nie można deklarować przywiązania do polskich symboli, a równocześnie podważać ich znaczenia  politycznymi gierkami.

Pan był ministrem w latach, gdy prezydentem był Lech Kaczyński. Czy kiedykolwiek doszło do takiej sytuacji z panem prezydentem Kaczyńskim lub jego kancelarią?
Nie przypominam sobie sytuacji, gdy jedna ze stron nie dotrzymała uzgodnień. Jeżeli były różnice zdań, a często były poważne, czy to przy okazji nominacji generalskich, czy w kwestiach strukturalnych, to mozolnie, ale jednak dochodziliśmy do porozumienia. Jak już to porozumienie zostało wypracowane, to kwestią elementarnej kultury było dotrzymywanie tych uzgodnień, mimo że Pałac Prezydencki był wtedy w rękach opozycji, a MON w rękach koalicji. Dla mnie to jest zdumiewajcie, że w ramach jednego obozu politycznego dochodzi do takich sporów, mówię tu o sporze pana prezydenta z szefem MON.

Tomasz Siemoniak, szef MON w latach 2011-2015

To nie pierwsza taka sytuacja, pamiętamy konflikt wokół apelu smoleńskiego przy obchodach Powstania Warszawskiego czy Powstania Poznańskiego. Po raz kolejny Macierewicz wymusza apel smoleński na uroczystości, która nie ma nic wspólnego z katastrofą smoleńską, w dniu czczenia 1 września, jednego z najtragiczniejszych dni w historii Polski. Tym razem zdarzyło się to w sposób bezceremonialny i bezpośredni. Zdezorientowany harcerz został zablokowany. To skandal.

Ja widzę w tym również wypowiedzenie współpracy z miastem Gdańsk, które od lat organizuje obchody na Westerplatte, i to dobrze organizuje. To też poważny cios we współpracę harcerstwa z wojskiem. Harcerstwo to organizacja bardzo bliska wojsku, a zostali potraktowani w sposób haniebny. Myślę, że dla dzieci i młodzieży to była straszna lekcja, jak instrumentalnie wykorzystuje się politykę i tragedie do takich rozgrywek.

Jak przez lata, gdy był pan ministrem, wyglądała współpraca z miastem Gdańsk przy okazji obchodów?
Nigdy nie było żadnych zgrzytów, zawsze było wojsko, wystąpienia, nigdy nie było najmniejszych problemów.

Czy pan prezydent może pomóc wyjaśnić tę sytuację? Prosi go o to ZHP.
Myślę, że harcerstwo jest w szoku. Coś takiego, że harcerza się zastawia, przesuwa, że urzędniczka Macierewicza idzie i mówi “proszę stać”, to się w głowie nie mieści. Prezydent Duda ma już chyba zdanie wyrobione o Macierewiczu, skoro zablokował nominacje generalskie, i sądzę, że zdaje sobie sprawę z tego, co Macierewicz wyprawia. Mimo wszystko kolejna granica została dziś rano przekroczona.


Zdjęcie główne: Antoni Macierewicz, Fot. Flickr/EU2016 SK

Zapisz

Zapisz

Reklama

Comments are closed.