– Rozwiązanie leży po stronie tych, którzy dzisiaj fałszywie twierdzili, że chcą zgody – mówi była premier Ewa Kopacz. To odpowiedź na dzisiejsze słowa szefa PiS, który mówił o potrzebie zgody, grożąc jednocześnie opozycji odpowiedzialnością karną.
Kamila Terpiał: To była ręka wyciągnięta do zgody?
Ewa Kopacz: Ton, który przybrał pan prezes Jarosław Kaczyński, wskazywałby na to, że chciał się bardzo serdecznie zwrócić się do opozycji, ale tak naprawdę słowa zaprzeczały tym gestom. Nazwał polityków opozycji przestępcami, mówiąc o łamaniu prawa, a nie tylko regulaminu Sejmu. Mówił, zwracając się do opozycji, aby wspólnie przywrócić normalność. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu ta normalność była. To ci, którzy rządzą, wprowadzili stan totalnego rozedrgania i niepokoju. Nie cofnęli się nawet o centymetr. Ten ton i ciepły głos był w sprzeczności z tym, co na konferencji mówili.
Będą chcieli was jakoś ukarać?
Niewątpliwie tak, tak to zabrzmiało. Wybrzmiało również to, że w przedświątecznym czasie jest wyjątkowa łaskawość. Natomiast już po świętach ta łaskawość stopnieje.
Będą was stawiać przed sądem, czy przed komisją regulaminową?
Myślę, że i jedno, i drugie.
Ten kraj zarządzany jest przez ludzi, którzy rządzą poprzez strach. Teraz nie będzie to omijać także tych, którzy zostali wybrani w powszechnych wyborach.
Zostajecie na sali plenarnej? Będziecie kontynuować protest?
Chcemy być konsekwentni. Chcemy konsekwentnie dążyć do tego, aby nasze postulaty zostały spełnione. Najważniejsza ustawa, dla każdego z nas, czyli ustawa budżetowa, została przyjęta nielegalnie, właściwie na posiedzeniu klubu PiS. Chcemy powrotu do spokojnej debaty, to nie jest tylko budżet PiS, to jest budżet polskiego parlamentu.
Chcemy być konsekwentni. Chcemy konsekwentnie dążyć do tego, aby nasze postulaty zostały spełnione. Najważniejsza ustawa, dla każdego z nas, czyli ustawa budżetowa, została przyjęta nielegalnie, właściwie na posiedzeniu klubu PiS. Chcemy powrotu do spokojnej debaty, to nie jest tylko budżet PiS, to jest budżet polskiego parlamentu.
Chcemy zwołania chociaż jednodniowego posiedzenia Sejmu, a to jest w gestii marszałka Sejmu. To byłaby wyciągnięta ręka, żebyśmy mogli spokojnie i normalnie przegłosować budżet.
Chcemy na sali zobaczyć naszego kolegę Michała Szczerbę, który został wykluczony tylko dlatego, że chciał uzasadnić poprawkę. I wreszcie, żeby obietnice dotyczące wolnych mediów były do końca wypełnione.
Dopóki te postulaty nie zostaną spełnione będziecie protestować?
W czwartek mamy posiedzenie klubu, tam będziemy podejmować decyzje. Ale niewątpliwie pan prezes Kaczyński i jego przyboczni, których posadził przy stole na konferencji, nie przekonali nas, że mają dobrą wolę.
Pani jest za tym, żeby zostać jak najdłużej?
Każda propozycja polityczna, a padło ich trochę na wczorajszym posiedzeniu klubu, będzie omawiana. Ja uważam, że w polityce najważniejsza jest konsekwencja.
Będziecie w ogóle rozmawiać z PiS-em o pakiecie demokratycznym?
Ja słyszę o tym od wielu lat, można już napisać historię tego pakietu. Kiedy byli w opozycji, o tym mówili, potem kiedy doszli do władzy, o nim zapomnieli, a dzisiaj jest powrót do pakietu, ale z takim szczególnym naciskiem na lidera opozycji. Oczywiście tego lidera chce wskazać Jarosław Kaczyński po to, aby skłócić opozycję. Wszystko to jest nieprawdziwe, to jest odegrane na potrzeby chwili, ale odegrane cynicznie.
Jak to wszystko się skończy?
Oni mają przewagę, którą dały im wybory, czyli większość arytmetyczną na sali i praktycznie mogą zrobić wszystko. W związku z tym nawet przy głosach protestu i tak głos decydujący będą mieli rządzący. To po ich stronie leżą dzisiaj instrumenty, które mogą naprawić całą sytuację. Po ich stornie, nie opozycji. Rozwiązanie leży po stronie tych, którzy dzisiaj fałszywie twierdzili, że chcą zgody.
Rządzący twierdzą, że to wszystko wina opozycji. Pat, jakiego jeszcze nie było?
Zastanawiam się, dlaczego Jarosław Kaczyński, polityk z takim instynktem, idzie na taką konfrontację. Opowiada, że w styczniu przyjedzie tu rzesza ludzi, którzy będą popierać rządzących. Ja wiem, jak się to organizuje – przy pomocy ojca dyrektora, Piotra Dudy, który zmobilizuje “Solidarność”, i autokarów, którymi będą zwozić ludzi.
Chciałabym, żeby dzisiaj Polacy zobaczyli te dwa obrazki: ci dowożeni zwolennicy PiS, i ci, którzy dobrowolnie wyszli na ulice w obronie wolności mediów i polskiego parlamentaryzmu.
To są te dwie strony konfliktu. Apeluję do prezesa Kaczyńskiego, aby wysłuchał tych, których nie trzeba dowozić, bo sami wyszli na ulice i powiedzieli czego oczekują od tej partii. Mówimy tej władzy “nie” – takie głosy było słychać na ulicy.
Ale taki konflikt na ulicy może się źle skończyć.
Chciałabym, żeby już się nie powtórzyły czasy, w których ludzie musieli płacić najwyższą cenę za demokrację i wolność. Dlatego odwołuję się do prezesa Kaczyńskiego, bo to on decyduje o tym, co dzieje się dzisiaj w Polsce. Nie oszukujmy się, to nie premier i nie prezydent, to prezes Kaczyński jest osobą, która nie odpowiada za swoje decyzje, ale realizowana jest jego strategia. Odwołuję się jeszcze raz do jego instynktu politycznego, jeżeli ludzie wyszli na ulice, to proszę o odrobinę pokory i o zrobienie świątecznego rachunku sumienia.
Zdjęcie główne: Ewa Kopacz, PAP/Leszek Szymański
Reklama
Reklama
Comments are closed.