Podczas posiedzenia komisji śledczej ds. Amber Gold okazało się, że posłowie dysponują dwiema wersjami stenogramu z tej samej rozmowy. Chodzi o spotkanie Emila Marata, byłego doradcy zarządu piramidy finansowej, z jej szefem Marcinem P. Przewodnicząca komisji chce się zwrócić o wyjaśnienia do ABW. Ale wyjaśnień oczekuje także poseł PO. Według Krzysztofa Brejzy, to może być świadoma manipulacja. – Stenogram jest jeden. Ten materiał w ogóle nie powinien być przekazywany komisji, bo tylko zaciemnia obraz. Ale co ważne, jest korzystny dla narracji PiS-u – mówi w rozmowie z wiadomo.co.

Przesłuchanie Emila Marata. Dlaczego sprawa jest ważna?

Podczas dzisiejszego przesłuchania byłego doradcy zarządu Amber Gold i dziennikarza posłowie z komisji śledczej ds. Amber Gold cytowali stenogramy z rozmowy świadka i Marcina P. Okazało się, że istnieją dwa dokumenty. Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann z PiS-u zapowiedziała, że zwróci się do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z prośbą o wyjaśnienia. Tyle że według posła PO, to, czym podczas posiedzenia komisji “wymachiwali” politycy Prawa i Sprawiedliwości, nie jest żadnym stenogramem.

Dlaczego sprawa tej rozmowy jest ważna? Według PiS-u, wskazuje na powiązanie ze sprawą Amber Gold byłego premiera Donalda Tuska. W materiale pokazanym przez polityków partii rządzącej to Emil Marat ostrzega szefa Amber Gold o planowanej następnego dnia wizycie ABW w siedzibie firmy. Tak zeznał także Marcin P. Pada też propozycja zwrócenia się z pomocą do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego. I to on, według polityków PiS-u, ma być kluczową osobą w tej układance. Jacek Cichocki był też koordynatorem ds. służb specjalnych i szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów, czyli bliskim współpracownikiem Donalda Tuska.

Reklama

Tyle że to nie Emil Marat przekazał informację o akcji ABW, bo Marcin P. wiedział o niej od jednego ze swoich kontrahentów. Tak wynika z “prawdziwego stenogramu”. Zeznaniom szefa Amber Gold Marcina P. zaprzeczył też Emil Marat. Stwierdził, że nie ostrzegał go przed działaniem służb i że nie powoływał się na kontakty z Jackiem Cichockim.

Posiedzenie komisji przerwano. Przesłuchanie drugiego świadka – radcy prawnego Pawła Kunachowicza – przesunięto na 11 października.

Świadoma manipulacja PiS-u? “Sprawa musi zostać wyjaśniona”

O komentarz poprosiliśmy członka komisji, posła PO Krzysztofa Brejzę.

KAMILA TERPIAŁ: Jak to możliwe, że mamy do czynienia z dwoma różnymi stenogramami z tej samej rozmowy?
KRZYSZTOF BREJZA: To jest manipulacja polityków PiS-u. To, czym dysponują, nie jest żadnym stenogramem. Nie wiem, dlaczego wyciągają tego typu notatkę czy brudnopis. Stenogramy zostały przekazane komisji dwukrotnie, od ABW i z materiału procesowego Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Jest jeden prawdziwy stenogram. Ten świstek, którym wymachują teraz politycy PiS-u, stenogramem nie jest.

Dziwię się, że posłużyli się takim materiałem tylko dlatego, że jest dla nich politycznie korzystny.

Jeżeli nie stenogram, to co to jest?
Nie wykluczam, że to jest jakiś wewnętrzny brudnopis sporządzany przez kogoś z techniki operacyjnej, na przykład w trakcie odsłuchiwania on line. Ta notatka wewnętrzna nie jest sygnowana logo ABW, nie ma też podpisu osoby, która ją sporządziła. Przede wszystkim ten materiał w ogóle nie powinien być przekazywany komisji, bo tylko zaciemnia obraz. Ale co ważne, jest korzystny dla narracji PiS-u. Wystąpiłem już do szefa ABW o wyjaśnienia, dlaczego ta notatka znalazła się w posiadaniu członków komisji.

Dlaczego ten materiał jest korzystny dla narracji PiS-u?
PiS forsuje teorię, że Marcin P. o akcji ABW został ostrzeżony przez Jacka Cichockiego. Twierdzą, że mają wstrząsające nagranie, które rzuca nowe światło na sprawę. To miał być dzień PiS-u, podczas przesłuchania przed komisją pan Emil Marat miał potwierdzić, że znał Pawła Kunachowicza, który znał Jacka Cichockiego. Według PiS-u, to Emil Marat miał ostrzec Marcina P., że następnego dnia do centrali Amber Gold wejdzie ABW.

W tej rozmowie jest taka informacja, ale przekręceni są rozmówcy. Informację o interwencji ABW nie przekazuje Marat, tylko Marcin P. ma ją od kontrahenta.

To jasno wynika z jedynego prawdziwego stenogramu, który powinni posiadać wszyscy członkowie komisji. Ale to przeczy całkowicie teorii spiskowej PiS-u. Wykorzystywanie takich dokumentów jest świadectwem ich niechlujstwa, albo dowodem świadomej manipulacji. Skłaniam się niestety ku temu drugiemu rozwiązaniu.

ABW też uczestniczyło w tej manipulacji i świadomie przekazało taki materiał członkom komisji? To mocne oskarżenie.
Istnieje prawdopodobieństwo, że nazbyt gorliwie i zupełnie niepotrzebnie ABW przekazała jakieś wewnętrzne notatki. Albo mamy do czynienia z celowym przekręceniem ich na późniejszym etapie. Nie występowaliśmy do ABW podległej rządowi PiS o brudnopisy, lecz o oryginalne stenogramy.

To, co się stało, jest rzeczą kompromitującą, ale także niebezpieczną dla państwa i groźną dla wyjaśnienia sprawy.

Politycy PiS-u łapią się na haczyk Marcina P. To on obciąża Donalda Tuska i odciąga uwagę od istoty Amber Gold. A najważniejsze pytanie brzmi: jakie środowisko biznesowe z nim stało? Marcin P. na pewno ma interes w tym, aby prowadzić swoją grę z komisją.


Zdjęcie główne: Krzysztof Brejza, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.