Jesteśmy w matni, bo rząd ewidentnie nie wie, co ma robić. Władza gnije, a społeczeństwo jest niczym w letargu. W normalnej sytuacji przy takiej liczbie zgonów społeczeństwo już dawno by taką władzę zmiotło. My jesteśmy jakby ukąszeni i zarażenia boreliozą polityczną – mówi nam po rozmowach w KPRM ws. pandemii dr Mirosław Oczkoś, ekspert od marketingu politycznego. I dodaje: – Teraz jest czas rewolucyjny, bo po jednej stronie stoi formacja chuliganów, zdeterminowanych bandytów, a druga strona chce ustawiać sprawy niczym w szachach: koń na G7. Władza w tej chwili musi być wyrwana i zanim dojdzie do wyborów czeka nas brutalna walka. Mi się to nie podoba, ale taką mamy rzeczywistość – dodaje
Niestety nie zaprezentowano nam żadnego projektu, aktu prawnego, rozporządzenia czy też ustawy. Zero pomysłów – komentował szef klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka po spotkaniu w KPRM w sprawie pandemii. Po co zatem to spotkanie? Aby podzielić się odpowiedzialnością z opozycją czy pokazać, że w newralgicznych kwestiach rząd jest gotowy do rozmów?
MIROSŁAW OCZKOŚ: Pewnie jedno i drugie, choć być może na początku była jakaś myśl, aby wykonać jakiś ruch. Opozycja także nie ma pomysłu na to, co robić, wobec czego musi się stawiać na takie zaproszenia, aby nie być oskarżoną, że nie chce współpracować. Z drugiej strony nikt już chyba z liderów opozycji, nawet Szymon Hołownia, nie ma wątpliwości, że spotkania z panią Witek, z premierem Morawieckim, z kimkolwiek innym, niż Jarosław Kaczyński, to spotkania przy kawie i ciasteczku.
Nawet gdybyśmy założyli wariant optymistyczny, że rząd chciał wprowadzać ustalenia z opozycją, co trąci naiwnością totalną, to co musiałoby się stać, aby rząd, który ładuje w opozycję jak w bęben, przeszedł do współpracy.
Oczywiście w mediach rządowych to będzie ładnie opakowane, że przyszli i marudzą, nie mają nic do powiedzenia, a my z nimi rozmawiamy.
To pułapka dla opozycji?
Przyznać trzeba, że to dobry ruch marketingowy premiera, bo w żadnym wypadku nie przegrywa. Do jego elektoratu to będzie przemawiało, do elektoratu anty-PiS nic nie przemówi. Natomiast gdyby z jakiegoś powodu opozycja nie przyszła, na co mógł liczyć premier, to byłaby to w jakimś sensie wygrana premiera. Jesteśmy w matni, bo rząd ewidentnie nie wie, co ma robić poza propagandą, która zaczyna płynąć chyba w ich żyłach. To ruchy pozorowane, ale też nie sądzę, aby ktoś spodziewał się czegoś innego. Niestety też opozycja nie znalazła na to pomysłu, ale dodać trzeba, że to nie jest takie proste, bo gdyby nie poszła na rozmowy, byłoby jeszcze gorzej.
Władza gnije, a społeczeństwo jest niczym w letargu. W normalnej sytuacji przy takiej liczbie zgonów, kiedy społeczeństwo jest niezaopiekowane, już dawno by taką władzę zmiotło. My jesteśmy jakby ukąszeni i zarażenia boreliozą polityczną. Kleszcz władzy nas znieczulił przy ugryzieniu i spowodował ogólny paraliż, co objawia się chociażby opowieściami, że nie będzie wspólnych list, bo to niczym opowieści z mchu i paproci, bo Donald Tusk chce dominować itd.
Rzeczywiście trudno nie zauważyć, że niektórzy liderzy opozycji walczą bardziej z Donaldem Tuskiem, niż z PiS-em, co jest niezrozumiałe, bo gdyby byli tacy świetni, to dlaczego nie wygrali wyborów, nie zjednoczyli opozycji itd. Przecież Donald Tusk wrócił do polskiej polityki pół roku temu…
Dotknęła pani sedna sprawy, ponieważ Donald Tusk, czy to się komuś podoba, czy nie, jest politykiem wagi ciężkiej, nie ma niestety takiego drugiego po stronie opozycyjnej.
Pomijam pana Hołownię, który uczy się być politykiem, jest sprawny werbalnie, ma dobrych doradców, potrafi mówić, ale to tyle, pan Czarzasty zagubił się w gąszczu władzy, widać, że lubi bardzo być marszałkiem, a tygrysek, czyli Kosiniak-Kamysz, jest właśnie tygryskiem, a nie tygrysem.
Sondaże mówią wyraźnie, że KO ma więcej niż pozostałe partie opozycyjne razem i to ich chyba boli. Pewnie dopóki nie było Tuska, to już rozparcelowano, że Budka jest słaby, więc się go wytnie, naprawdę mogli panowie Hołownia i Kosiniak-Kamysz mocniej poprzeć Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. Jak słucham Hołowni, to mam wrażenie, że on chciałby robić politykę z podręcznika do marketingu politycznego, że punkty a, b, c, potem jest równanie z jedną niewiadomą, trzeba odpowiednio podstawić i w nawiasie dwa do jednego i wyjdzie wynik.
Tylko że teraz jest czas rewolucyjny, bo po jednej stronie stoi partia chuliganów, zdeterminowanych bandytów, a druga strona chce ustawiać sprawy niczym w szachach: koń na G7. Władza w tej chwili musi być wyrwana i zanim dojdzie do wyborów czeka nas brutalna walka. Mi się to nie podoba, ale taką mamy rzeczywistość, może kiedyś to wróci do normy, ale obawiam się, że nie za szybko. Można uszyć sobie piękny strój, zrobić piękną fryzurę, wypachnić się perfumami, a jak wykidajło nie wpuści nas na dyskotekę, to możemy sobie potańczyć co najwyżej na trawie, a bal odbywa się w sali balowej.
Prezydent w wystąpieniu namawia do szczepień, organizuje panel z ekspertami, Pierwsza Dama spotkała się posłankami KO w sprawie lex Czarnek. Czy możemy uznać to za zmianę zachowania Pałacu, w końcu koniec kadencji coraz bliżej? Czy jak zwykle to tylko mydlenie oczu?
Przyznam, że jestem gotowy się zgodzić z tym, co pani mówi. Proszę zauważyć, że kilka spraw się na taki pogląd składa. Po pierwsze
prezydent Duda nie wziąłby udziału w panelu z Bidenem, gdyby nie zawetowanie lex TVN i każde dziecko to rozumie.
Pierwsza Dama spotkała się z posłankami koalicji Obywatelskiej, czyli już na starcie niemalże science fiction, i posłanki mówiły, że spotkanie było dobre, a pani prezydentowa była merytorycznie przygotowana. Oczywiście powiedziała, że nie zabierze głosu, nie będzie komunikatów, ale ja nie pamiętam, aby Pierwsza Dama spotkała się z kimkolwiek z opozycji przez ostatnie 7 lat w jakiejkolwiek sprawie.
Być może są to pierwsze kroki marketingowe, które za miesiąc, za dwa dadzą owoce. Jeżeli prezydent zawetuje lex Czarnek, to pójdzie to ewidentnie na konto pani prezydentowej, co oczywiście zaskutkuje atakiem ze swojej strony politycznej. Zwróciłbym tu jeszcze uwagę na jeden fakt – ambasador Brzeziński pokazał zdjęcie z ambasadorem Magierowskim, to znaczy, że ambasador Magierowski wykonuje jakąś gigantyczną pracę na rzecz prezydenta Dudy, aby pokazać go jako mniejszego troglodytę niż jest z zachowania. Opierając się na tym, co widzimy, można wyciągnąć wniosek, że schyłek Jarosława Kaczyńskiego jest bliski.
Jarosław Gowin w pierwszym po chorobie wywiadzie mówi: wracam do polityki silniejszy niż dotąd. Czy Gowin ma do czego w tej polityce wracać?
Jarosław Gowin wraca i myśli o zemście, czyli czymś, co napędza ludzi bardzo mocno na całym świecie – zemsta na wrogach z Bogiem, a nawet mimo Boga. Podejrzewam, że ma wiedzę, choć ograniczoną mimo wszystko, nie ma szabel, a raczej dwa scyzoryki. Jeżeli zostałby świadkiem w komisji śledczej – jeżeli takowa powstanie – to może rzuciłby światło na różne rzeczy, choć nie sądzę, żeby był dopuszczamy do jakichś poważnych informacji. Myślę, że jego rola jest przeceniana także w kwestii nieodbycia się wyborów, bo przypomnę, że wybory odbyły się nielegalnie tak czy inaczej ze względu na termin.
Gdyby Gowin chciał być w newralgicznych sytuacjach z opozycją, to by był, tymczasem żyrował do końca wszystkie poczynania PiS.
Przeszedł ciężką chorobę, bo depresja jest bardzo poważnym schorzeniem, natomiast polityka nie jest dla wymuskanych intelektualistów. Żałuję go jako człowieka, że musiał przejść depresję, natomiast w ogóle nie żałuję go jako polityka, bo zainwestował w ten obóz władzy mając już doświadczenia Leppera, Giertycha i wiedzę, że Jarosław Kaczyński nie umie być demokratą.
Powstanie komisja sejmowa ds. Pegasusa? Ostatnie informacje mówią, że Kukiz żąda dla siebie stołka przewodniczącego komisji, bo twierdzi, że jest jedynym gwarantem bezstronności.
Przede wszystkim Paweł Kukiz nie jest politykiem, tylko pionkiem, który jest rozgrywany w grze. Moim zdaniem nie rozumie tego, co się dzieje, a ten ostatni tekst, że to on chce być szefem komisji, bo jest gwarantem bezstronności, świadczy, że jest wręcz koniem trojańskim, podrzuconym zatrutym jabłkiem, bo to jest absurdalne, żeby człowiek, który nie ma pojęcia o polityce, ani o prawie, chciał zostać przewodniczącym komisji sejmowej. Jeżeli ktoś się na to zgodzi, to obstawiam, że Kukiz wyciągnie następne żądania, np. żeby ta komisja była bez prawników, bo to złodzieje i kasta, może zatem powinna składać się z muzyków i rolników…
(INK)
Zdjęcie główne: Mateusz Morawiecki we wrocławskim szpitalu tymczasowym, Fot. Flickr/KPRM/Krystian Maj, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: Mirosław Oczkoś, Fot. Flickr/Fryta 73, licencja Creative Commons