Premier pojechał już po rozpoznaniu sytuacji, aby pokazać, że panuje nad sytuacją, wspiera nas Unia, Litwa, Łotwa i Estonia, a ci z opozycji nie mają pojęcia, co się dzieje. To przekaz zaplanowany przez PR i propaganda idzie w tym kierunku – mówi nam dr Mirosław Oczkoś, ekspert od marketingu politycznego. I dodaje: – Skoro rząd ma takie czyste intencje, to dlaczego żołnierze na granicy są zamaskowani, bez nazwiska itd., dlaczego dziennikarze są trzymani z daleka? To wszystko wygląda jak działania na Krymie. Jak ma się to do sytuacji, kiedy norweski żołnierz trzyma dziecko na rękach, które wywozi z niebezpieczeństwa, albo kiedy amerykańscy marines wciągają dzieci za beciki przez mur. Tutaj do uchodźców nie jest dopuszczany lekarz

JUSTYNA KOĆ: Po co premier pojechał na granicę polsko-białoruską? Czy jest tak dobrze, czy aż tak źle?

Mirosław Oczkoś

MIROSŁAW OCZKOŚ: Gdyby było źle, to premier by tam nie pojechał. Pytanie, czy jest aż tak dobrze, bo

premier jest mistrzem ściemy, blagi i konfabulacji.

Na tym etapie nie miał też wyboru, bo jednym z głównych przekazów, który poszedł z granicy, było to, że opozycja przeszkadza, że za wszystko, co złe, odpowiada Donald Tusk.

Reklama

Czyli rząd liczy na podbicie słupków poparcia?
To jest pułapka zarówno na rząd, jak i na opozycję. Jeżeli zaczną na granicy umierać ludzie i nie będzie pomysłu, co z tym dalej zrobić, to trudno to będzie zrzucić na Łukaszenkę, który i tak jest pokazywany jako dyktator, choć przypominam, że były czasy, kiedy wysocy przedstawiciele tego rządu opowiadali, że to ciepły człowiek.

Wizyta ministra Błaszczaka była oczywiście sprawdzeniem, o co tam chodzi, teraz premier pojechał już po rozpoznaniu sytuacji, aby pokazać, że panuje nad sytuacją, wspiera nas Unia, Litwa, Łotwa i Estonia, a ci z opozycji nie mają pojęcia, co się dzieje. To przekaz zaplanowany przez PR i propaganda idzie w tym kierunku.

Uda się?
Zobaczymy, ale to może być jedna ze strategii na kampanię wyborczą, czyli straszenie uchodźcami. Raz już się to sprawdziło, choć stara zasada mówi, że nic dwa razy się nie zdarzy. Zobaczymy, jaka będzie skala tego wszystkiego, bo od tego wiele zależy. Po drugie, że my (rząd) mamy pomysł, jak funkcjonować w tym niebezpiecznym świecie. W 2015 roku już straszono nas pierwotniakami itd., tylko skala była inna, było więcej uchodźców na granicy Węgier, a Angela Merkel wpuszczała ich do Niemiec.

Dziś PiS-owi zawęża się linia narracji, bo nie ma czego rozdawać, dopóki Unia nie sypnie kasą, a w sklepach drożyzna.

Rolnicy protestują, nie ma pieniędzy, niszczone jest szkolnictwo, a PiS próbuje przejść na narrację, że jesteśmy zagrożeni, ale świetnie sobie z tym radzimy. To nic, że w międzyczasie wyszło na jaw, że 700 uchodźców rozpłynęło się w kraju.

UE nam dziękuje za chronienie granic, a premier ciepło, jak nigdy, wypowiada się o Brukseli.
Gdy sakiewka z dukatami się oddala, to premier zaczyna mówić pochlebstwa do tego, co sakiewkę odbiera. Po drugie, gdyby na granicy nie wyłapano uchodźców, to już w ogóle byłby dramat. Nie można mieć pretensji do sytuacji, Polska musiała zrobić to, co wcześniej Litwa i Łotwa.

Sławna już wypowiedź Władysława Frasyniuka podzieliła opinię publiczną…
W tej wypowiedzi nie ma nic skandalicznego, gdy przesłucha się jej całej. To ocena moralna sytuacji, a nie szkalowanie Wojska Polskiego. Tę sytuację można było rozwiązać inaczej. Odpychanie, odgradzanie, włączanie silników i syren, aby utrudnić kontakt, niedopuszczenie lekarza trąci teatrem w złym stylu. Podkreślam, że w tej sprawie działa już prokuratura, choć w innych nie można się doprosić o jakiekolwiek ruchy, a jeden z posłów PiS-u znalazł w tym świetny pretekst, aby zabrać koncesję TVN-owi.

Redaktor Kajdanowicz, znany raczej z powściągliwości, musi się kajać, przepraszać. Sytuacja została postawiona na głowie, i to potwierdza nieczystość intencji rządzących. Podobnie wezwanie opozycji, aby nie jątrzyła. Tylko że

od 6 lat rządzi PiS i to oni są za to odpowiedzialni.

Posłowie opozycji mogą próbować pomagać, komisja sejmowa czy senacka może się nad sprawą pochylić, ale za rozwiązaniem tego problemu odpowiada rząd.

W tej sprawie nie odzywa się Donald Tusk. Dlaczego?
Sądzę, że Donald Tusk napisał to, co napisał, i ani on, ani opozycja nie powinni robić nic więcej, oczywiście poza jednostkowymi aktami pomocy. Powinni też żądać, aby rząd rozwiązał problem, oczywiście we współpracy z UE, skoro premier tak się nawrócił. Przypominam, że po to jest rząd i wicepremier ds. bezpieczeństwa, aby ten problem rozwiązywali.

Jeszcze jedno, skoro rząd ma takie czyste intencje, to dlaczego żołnierze na granicy są zamaskowani, bez nazwiska itd., dlaczego dziennikarze są trzymani z daleka? To wszystko wygląda jak działania na Krymie. Jak ma się to do sytuacji, kiedy norweski żołnierz trzyma dziecko na rękach, które wywozi z niebezpieczeństwa, albo kiedy amerykańscy marines wciągają dzieci za beciki przez mur? Tutaj do uchodźców nie jest dopuszczany lekarz.


Zdjęcie główne: Fot. Pixabay; zdjęcie w tekście: Mirosław Oczkoś, Fot. Flickr/Fryta 73, licencja Creative Commons

Reklama