Najprostszym ruchem, który Kaczyński mógłby teraz wykonać, jest wymiana premiera i rekonstrukcja rządu. Premier Morawiecki wygląda na coraz bardziej zużytego, jakby nie miał już siły, polotu, zostały mu tylko drętwe teksty nauczone przez PR-owców. Pamiętajmy, że Morawiecki zastąpił premier Szydło, bo miał naprawić stosunki z Unią. Beata Szydło była przecież bardzo popularna, mówiono „nasza kochana Beata”, teraz okazuje się, że Morawiecki nawet w Europie nie jest w stanie zabrać głosu. Prawdopodobnie te wszystkie PiS-owskie wilki już ostrzą sobie zęby, aby się na niego rzucić – mówi nam dr Mirosław Oczkoś, ekspert od marketingu politycznego. I dodaje: – Ludzie widzą, że COVID to jedno, ale przekładane są znowu operacje planowane, nie daj Boże trafić teraz do szpitala z udarem czy zawałem. Na tym polu rząd pokazuje, że ma wszystkich w nosie, a pan wiceminister Kraska coś bredzi, że mamy w sobie gen nieposłuszeństwa i nie będziemy podnosić obostrzeń, zresztą nawet tych, które nie są egzekwowane. To rodzaj politycznej schizofrenii
JUSTYNA KOĆ: Odbyło się spotkanie opozycji z marszałek Witek w sprawie pandemii. Marszałek skomentowała, że widzi punkty wspólne. Opozycja mówi o politycznej hucpie. Wcześniej Donald Tusk spotkał się z Radą Medyczna przy premierze Morawieckim i zapowiedział, że KO jest gotowa poprzeć działania rządu, które mają rekomendację Rady.
MIROSŁAW OCZKOŚ: I skradł dzisiejsze show marszałek Witek, jeżeli jakiekolwiek miało być. Wygląda na to, że działania PR-owe rządu weszły mu już tak bardzo w krew, że ciężko jest mu się inaczej poruszać. Przyznam, że nie spodziewałem się czegoś takiego, a raczej, że rząd przyniesie ustawę i poprosi o wsparcie. Tymczasem pani marszałek odegrała, co miała, przybrała maskę, oświadczyła, że konsultacje będą trwały, ale już bez niej. Aż się prosi, aby odpowiedzieć pani marszałek: larum grają, Polacy umierają, dziś 460 osób, trzeba działać. Wygląda na to, że rządzący potrzebowali listka figowego. Wszystko dlatego, że rząd nie ma poparcia w swoich szeregach, co do rekomendacji Rady Medycznej.
Tu trzeba działać natychmiast, a PiS pokazał, nie raz, że jak trzeba, to potrafi działać błyskawicznie w ciągu jednej nocy, zatem te działania to absolutna ściema.
To jak w chórze greckim, który śpiewa, że „już idą i idą”, a stoją w miejscu. Oczywiście PiS jest partią PR i propagandy i PR-owcy pracują, jak tu zaradzić sytuacji, ale nawet oni nic nie poradzą, jak nie ma szabli w Sejmie. Ten opór w koalicji musi być bardzo duży, a to pokazuje dobitnie, że ta władza gnije i nie może robić najprostszych rzeczy. Co jeszcze musi się wydarzyć, aby rząd zaczął działać? Rozumiem, że to taka taktyka, że kto umrze, ten umrze, zostaną najsilniejsze jednostki. Szkoda tylko, że nikt nie zdobył się w rządzie na szczerość, na którą stać było ministra zdrowia Niemiec Jensa Spahna, który oświadczył wprost, że do końca tej zimy prawie wszyscy w Niemczech albo będą zaszczepieni, albo wyzdrowieją, albo umrą.
Powiedział pan, że Donald Tusk skradł show. Czy to znaczy, że kryzys wizerunkowy związany z przekroczeniem prędkości został zażegnany?
Wbrew pozorom to nie był aż tak poważny kryzys, choć oczywiście niepotrzebne to było, ten kamień może kiedyś mocno uwierać w bucie. Ta wypowiedź dzisiejsza, że nie ma wytłumaczenia, rozbroiła sytuację do końca. Z drugiej strony to przekraczanie prędkości to zmora polskich kierowców, przyznam, że mi też się zdarzało, choć staram się jeździć zgodnie z przepisami.
Myślę, że Polacy to sobie zracjonalizują. W kraju, gdzie tak wiele praw jest łamanych, gdzie niedrukowane są legalne wyroki TK, gdzie prezes Kaczyński ma specjalne przywileje, nawet w pandemii.
U nas jest tyle bezprawia i tak przyzwyczailiśmy się, że władza nie ponosi żadnych konsekwencji, że można powiedzieć, że Donald Tusk jest jakimś dziwadłem. Najlepsze, że zaatakowali go ci, którzy mają najwięcej za uszami, jak poseł Smoliński czy pan prezes Kurski, który bardzo krotochwilnie opowiadał, jak to się podłączył pod konwój i jak to się szybko i fajnie jedzie. Mnie to osłabia, bo stara zasada wizerunkowo-PR-owa mówi, że dobrze albo źle wypada się na jakimś tle. Sądzę, że PiS więcej z tego nie ukręci, choć mogą się oczywiście pojawiać jakieś spoty w kampanii wyborczej, ale być może nawet dla wyborców PiS-u będą one przeciwskuteczne.
Mamy ostatnio kilka sondaży, która pokazują spadek poparcia dla PiS-u. Niektóre, jak np. CBOS, nawet poniżej 30 proc. Ewidentnie partia władzy ma problem, ale czego to konsekwencja?
Skoro w sondażach wychodzi, że większość Polaków popiera działania rządu na granicy z Białorusią, to przyczyną nie jest kryzys uchodźczy. Myślę, że to przede wszystkim inflacja, ewidentnie widać, że rząd i nominaci PiS-u, jak Glapiński, kompletnie sobie nie radzą, że polityka jest na pierwszym miejscu, ludzie, ich problemy, kredyty, drożyzna jest na drugim miejscu, jeżeli nie na czwartym czy piątym.
Po drugie, pandemia czy szerzej stan służby zdrowia, bo ludzie widzą, że COVID to jedno, ale przekładane są znowu operacje planowane, nie daj Boże trafić teraz do szpitala z udarem czy zawałem. Na tym polu rząd pokazuje, że ma wszystkich nosie, a pan wiceminister Kraska coś bredzi, że mamy w sobie gen nieposłuszeństwa i nie będziemy podnosić obostrzeń, zresztą nawet tych, których nie egzekwujemy. To rodzaj politycznej schizofrenii. Władza pokazuje w ten sposób, że ten okręt nabiera wody, a to proces, którym nie można sterować czy go kontrolować. My jeszcze tej dziury nie widzimy, bo jest pod powierzchnią, ale już przepuszcza wodę.
To wygląda na poważny kryzys, tym bardziej, że dzieją się rzeczy bardzo ważne dla Polaków i bardzo poważne, a wiceprezes ds. bezpieczeństwa nie istnieje.
Wyjazd Mateusza Morawieckiego na tournée po Europie trąci kabaretem, bo to trzeba było zrobić kilka tygodni temu. Zresztą pokazał mu to dobitnie Parlament Europejski, nie dopuszczając go do głosu. Myślę, że Mateusz Morawiecki boleśnie poczuł w Brukseli, że są miejsca, gdzie obowiązują jakieś zasady i przepisy, a władza nie może wszystkiego. To też pokazuje, że władza oderwała się od rzeczywistości. Także minister Dworczyk, który do tej pory nie skomentował maili, a co chwila słychać, że ktoś potwierdza ich autentyczność, chociażby najbliższy przyjaciel premiera Morawieckiego, który przyznał, że to jego maile i korespondował z Dworczykiem. Tę grupę łączy już tylko władza.
Z ostatnio opublikowanych maili Dworczyka wynika, że w Zjednoczonej Prawicy jest ostra wojna.
Bo to jest jak rozgrywka w gangu. Najprostszym ruchem, który Kaczyński mógłby teraz wykonać, jest wymiana premiera i rekonstrukcja rządu. Premier Morawiecki wygląda coraz bardziej na zużytego, jakby nie miał już siły, polotu, zostały mu tylko drętwe teksty nauczone przez PR-owców. Pamiętajmy, że Morawiecki zastąpił premier Szydło, bo miał naprawić stosunki z Unią. Beata Szydło była przecież bardzo popularna, mówiono „nasza kochana Beata”, teraz okazuje się, że Morawiecki nawet w Europie nie jest w stanie zabrać głosu. Prawdopodobnie te wszystkie PiS-owskie wilki już ostrzą sobie zęby, aby się na niego rzucić.
Kurator z Małopolski pani Barbara Nowak odradza „Dziady” wystawiane w krakowskim teatrze. Mówi, że w jej ocenie „spektakl ten zawiera interpretacje nieadekwatne i szkodliwe dla dzieci i uczniów”.
To bardzo piękne…
Dzięki słowom pani kurator przedstawienie zostało wyprzedane w rekordowym tempie. Marketingowe mistrzostwo świata.
Z przykrością dodam jeszcze, że po raz kolejny wypowiadają się na temat przedstawienia osoby, które go nie widziały. Pan minister Gliński mówi coś o przekroczeniu granic prowokacji, otóż panie ministrze kultury, muszę panu powiedzieć, że nie ma granic prowokacji, bo na tym ona polega, że przekracza się granice. To pokazuje, jak bardzo ideologia wpływa na szare komórki.
Zdjęcie główne: Nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, Fot. Flickr/KPRM/Krystian Maj, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: Mirosław Oczkoś, Fot. Flickr/Fryta 73, licencja Creative Commons