To niewątpliwie najważniejszy moment tej prezydentury. To na pewno jest początek usamodzielniania się prezydenta, pytanie, czy też nie jest to koniec – mówi nam politolog, dr Marek Migalski, były europoseł PiS. Pytamy, czy scenariusz z prezydentem mógł być napisany na Nowogrodzkiej i czy konsekwencje weta poniesie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. –  Będzie szukanie kozła ofiarnego – mówi Migalski – czy będzie to Ziobro, nie wiem.

Justyna Koć: Minęło parę godzin od ogłoszenia decyzji prezydenta o zawetowaniu 2 z 3 ustaw dotyczących sądownictwa, a w PiS-ie ciągle trwają gorączkowe narady i spotkania. Wygląda na to, że ten ruch prezydenta nie był konsultowany z Nowogrodzką, to nie jest żadna gra?
Marek Michalski:
Pojawiły się takie głosy, ale według mnie to jest przesadzone, ten ruch naprawdę nie był ustalony z prezesem Kaczyńskim. Jak ktoś nie był w polityce, to mu się wydaje, że tam wszystko jest zaplanowane, a Jarosław Kaczyński potrafi zaplanować wszystko na 40 ruchów do przodu. Tak nie jest. Tu wyraźnie widać, że

reakcja obozu rządzącego jest reakcją ludzi zaskoczonych, to oznacza, że Pałac okazał się szczelny, a decyzja prezydenta jest samodzielna i ważna.

Oprócz tego, że jest ważna z punktu widzenia państwa, to jest ważna z punktu widzenia tego, co będzie w polityce w przyszłości, będzie brzemienna w skutki.

Zanim zapytam, jakie, to jak pan sądzi, czym kierował się prezydent przy podejmowaniu decyzji, bo ciężko mi uwierzyć, że prezydent nagle stwierdził, że warto przestrzegać konstytucji?
Ja uważam, że było kilka powodów. Nie wiem, który był ważniejszy, a który mniej ważny, ale na tę decyzję złożyły się wszystkie. Po pierwsze, to demonstracje. Fala protestów zaskoczyła obóz rządzący i prezydenta. Myślę, że bez tych demonstracji nie zdobyłby się na to, co zrobił. One były ważne. Po drugie, jego otoczenie, rodzina. Jestem przekonany, że jego rodzina, nie chcę wymieniać dokładnie, kto, ale musiała mu ciosać kołki na głowie i zachęcać do takiej postawy. Trzecią rzeczą jest po prostu pogarda i lekceważenie okazywane mu przez członków partii rządzącej z Jarosławem Kaczyńskim na czele, ale i ze Zbigniewem Ziobro. I po czwarte, to sposób procedowania, o tym zresztą prezydent mówił w pierwszej części wypowiedzi, że on nie zgadza się nie tylko na treści, ale i że pominięto go w procesie legislacji. Piątym elementem jest jego inteligencja i jednak jego przeszłość. On wywodzi się z rodziny inteligenckiej, był pracownikiem naukowym. I na końcu myślę, że tu też rolę odegrała pewna odpowiedzialność za państwo. Widać, że tych przyczyn jest wiele, ale myślę, że ten wybór nie był jednofaktorowy.

Reklama

Czy to początek niezależności prezydenta?
To niewątpliwie najważniejszy moment tej prezydentury. To na pewno jest początek usamodzielniania się prezydenta, pytanie, czy też nie jest to koniec.

Koniec prezydenta, czy usamodzielniania?
Usamodzielniania. Pytanie, na ile starczy prezydentowi odwagi i chęci bycia niepodległym. To też zależy od reakcji Jarosława Kaczyńskiego i jego obozu politycznego. To wprowadza zupełnie nową dynamikę w procesie politycznym. Nagle się okazało, że w ciągu 5 minut potęga Jarosława Kaczyńskiego została zdekodowana, nagle się okazało, że z groźnego władcy stał się śmiesznym Boratem. Oczywiście on dzisiaj

będzie straszył swoje zaplecze polityczne, prezydenta Dudę, Szydło, dziennikarzy wcześniejszymi wyborami, ale Kaczyński na nie nie pójdzie.

Nie zrobi tego, bo ma traumę z 2007 roku i nie chce popełnić tego samego błędu. Kaczyński za nic na świecie nie chce utracić władzy.

Jeden ruch prezydenta pokazał słabości Kaczyńskiego, a to go bardzo boli. Kaczyński będzie wprowadzał opinię publiczną w stan histerii, żeby ukryć prosty fakt, że prezydent Duda postawił go do kąta i nic złego prezydentowi za to się stać nie może. Paradoksalnie uważam, że to jest zaskakujące dla samego Andrzeja Dudy. I może się okazać, że ta rola samodzielnego polityka mu się spodoba.

Przecież prezydent ma dość niezależną pozycję, przez 5-letnią kadencję ma względny spokój. Wszyscy o tym wiedzieli, tylko chyba nie sam prezydent?
Wydaje mi się, że prezydent nie do końca zdawał sobie z tego sprawę, a przecież to nie jest tak, że w 2020 roku Kaczyński nagle wyciągnie z kapelusza nowego kandydata na prezydenta. To nie jest takie łatwe.

Andrzej Duda był też psychologicznie uzależniony od prezesa Kaczyńskiego, a dzisiaj zrozumiał i zobaczył, że może być równoprawnym graczem. Kaczyński musi się liczyć z prezydentem, który jest niezależnym podmiotem i będzie przez najbliższe 3 lata.

Czy to, co się stało, to może być efekt walki prezydenta Andrzeja Dudy ze Zbigniewem Ziobrą?
Dzisiejsza decyzja prezydenta była jawnie konfrontacyjna z prezesem Kaczyńskim i ze Zbigniewem Ziobrą, tyle że w swoim przemówieniu prezydent tę konfrontacyjność w stosunku do Kaczyńskiego ukrywał, natomiast eksponował konfrontacyjność ze Zbigniewem Ziobrą. To oznacza, że tam jest silne napięcie spowodowane przynajmniej dwoma czynnikami. Po pierwsze, prezydent był ignorowany i pomijany w procesie tworzenia prawa przez ministra Ziobrę. Drugim elementem są zaszłości między panami. Proszę pamiętać, że Duda, do 2011 roku traktowany jako “ziobrzysta”, z punktu widzenia Zbigniewa Ziobry zdradził, bo w 2011 roku nie wyszedł z nim z PiS i nie współtworzył Solidarnej Polski. To musi tworzyć dziwna relację i te napięcia narastały. Dziś prezydent pokazał Zbigniewowi Ziobrze, że to on jest górą, że nie jest już jego podwładnym i nie może go ignorować, że jest silniejszym podmiotem na scenie politycznej.

Czy w takim razie Ziobro może ponieść odpowiedzialność za tę porażkę PiS?

Zbigniew Ziobro może czuć się dzisiaj największym przegranym, bo to jego reforma poległa.

Oczywiście największym przegranym jest Jarosław Kaczyński, którego słabość została obnażona, a on tego nie znosi. W tym kontekście będzie szukanie kozła ofiarnego. Czy będzie to Zbigniew Ziobro, tego nie wiem, ale Kaczyński musi na kogoś zwalić winę, że został ośmieszony przez kogoś, o kim sam myślał, że ma nad nim całkowitą władzę.


Zdjęcie główne: Andrzej Duda, Fot. Michał Józefaciuk/Kancelaria Senatu, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.