Zachęcam Polskę do przygotowania się do wejścia do strefy euro. Rozumiem, że to trudna decyzja, ale kiedy spojrzycie na swoich sąsiadów, Litwę, Łotwę i Estonię, które przystąpiły do strefy euro, dostrzeżecie, że to zakończyło się sukcesem – mówi w rozmowie z nami David McAllister, wiceprzewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, były premier kraju związkowego Dolnej Saksonii, działacz Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej. – Rozumiemy, że dzisiaj powiązanie budżetu z praworządnością działałoby na niekorzyść obywateli. Ludzie nie powinni płacić za błędy rządu w Warszawie. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się, aby polski rząd znalazł kompromis z instytucjami unijnymi i pokazał plan, jak podnieść wartość praworządności i innych wartości ważnych dla UE – dodaje nasz rozmówca, pytany o łamanie konstytucji przez rząd PiS.

JUSTYNA KOĆ: Niedawno odwiedził pan Polskę, która przechodzi czas politycznej próby, także w kontekście kontaktów z europejskimi partnerami…

DAVID MCALLISTER: Byłem w Polsce już kilka razy, zawsze bardzo lubię te wizyty i z przyjemnością tu wracam. Polska jest bardzo ważnym członkiem Unii Europejskiej. To wspaniały kraj i wspaniali ludzie. Ale oczywiście dostrzegam różnice między polskim rządem a społeczeństwem. Zdajemy sobie sprawę ze znaczenia Polski w okresie transformacji i we wstąpieniu państw tego regionu do struktur UE. Polska była tu liderem wyznaczającym te dobre, demokratyczne ścieżki. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem transformacji gospodarczej w okresie przemian, mam na myśli plan Balcerowicza i to, jak wasz kraj rozwijał się. Pamiętam, jaką niesamowitą pracę wykonał premier Donald Tusk w 2011 roku. Silna i aktywna Polska w Europie jest ważna, i to dla obu stron.

Ostatnio ta aktywność się zmieniła, Unia jest zaniepokojona?
Obecnie ta polityka jest inna i jesteśmy ogromnie zaniepokojeni zmianami, które są przeprowadzane. Ten niepokój podzielają pozostali członkowie Wspólnoty.

Reklama

Jesteśmy zaniepokojeni m.in. kwestią wolności mediów, organizacji pozarządowych czy reform, które są przeprowadzone. To najwyższy czas na dialog i rozmowę, które doprowadzą do znalezienia rozwiązania, ale musimy pamiętać, że Unia Europejska to wspólnota wartości i nie możemy akceptować tego, że fundamentalne z nich, jak np. praworządność, są zagrożone, tak jak obecnie w Polsce.

Bruksela liczy na dialog z polskim rządem?
Obecny premier Mateusz Morawiecki pokazuje, że jest gotowy do rozmowy na ten temat. Spotkał się już raz z kanclerz Angelą Merkel w Berlinie, a niedawno znów w Warszawie, premier spotyka się z unijnymi przedstawicielami w Brukseli. Uważam, że wszyscy są zainteresowani rozwiązaniem tego sporu. Przecież nikt w Brukseli nie chce używać wobec Polski procedury art. 7 traktatu o Unii Europejskiej, ale nie ma innej możliwości przy takich zmianach, jakie przeprowadza rządząca większość. Oczywiście zależy nam na rozwiązaniu sporu, a Komisja krok po kroku będzie dążyć do porozumienia z polskim rządem. Tylko należy pamiętać, że UE to nie tylko dopłaty i fundusze, to przede wszystkim wspólne prawo, które dotyczy wszystkich członków.

Mówił pan, że Warszawa i Bruksela potrzebują się nawzajem. Co konkretnie miał pan na myśli?
Polska jest bardzo ważną częścią europejskiej rodziny.

Nie mogę nawet sobie wyobrazić Unii bez tak ważnego członka, jakim jest Polska, zarówno w kwestiach ekonomicznych, jak i np. w kwestii bezpieczeństwa wewnętrznego. Jesteście dużym i znaczącym krajem. Dlatego też tak istotne jest, aby Polska przystąpiła do strefy euro.

Na razie rządząca większość nie chce nawet słyszeć o większej integracji, trend jest raczej odwrotny.
Mimo to zachęcam Polskę do przygotowania się do wejścia do strefy euro. Rozumiem, że to trudna decyzja, ale kiedy spojrzycie na swoich sąsiadów, Litwę, Łotwę i Estonię, które przystąpiły do strefy euro, dostrzeżecie, że to zakończyło się sukcesem. Jean-Claude Juncker mówił niedawno o zagrożeniach płynących z powstawania Europy dwóch prędkości, o tym, jak ważna jest przynależność do strefy euro, o potrzebie budowania mostu między dwiema Europami. Komisja już pracuje nad instrumentami wspierania krajów strefy. Wspólną walutę chce przyjąć Bułgaria, którą słowa Junckera wzmocniły w działaniach w tym kierunku.

Chorwacja planuje w ciągu pięciu lat spełnić wymagania, aby wejść do strefy euro. Jakże to ambitny plan! Nie wiemy, czy to się uda Chorwatom, ale jest wola, są chęci. Polska powinna również spoglądać na swoją przyszłość w Unii bardziej ambitnie.

Poprzedni rząd również unikał debaty o wejściu do strefy euro.
Ale to były inne czasy. Proszę pamiętać, jaki kryzys dotknął Europę i cały świat. Donald Tusk jest wielkim politykiem, udowadnia to także teraz przewodnicząc Radzie Europejskiej. Jest szanowany na całym kontynencie, współtworzy z Junckerem bardzo dobry tandem. Chciałbym dodać jeszcze, że Polska prezydencja w 2011 roku przebiegała wzorcowo i wszyscy to w Europie pamiętają. To był wręcz pokaz doskonałej sztuki dyplomacji.

W UE planowane jest połączenie budżetu unijnego z praworządnością? Takie rozwiązania rzeczywiście zostaną wprowadzone?
Jesteśmy na początku debaty o finansowej przyszłości Unii w następnej perspektywie. Sprawa jest skomplikowana, proszę pamiętać, że następny budżet będzie już po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE.  Z drugiej strony członkowie Wspólnoty domagają się zwiększenia finansowania sfer związanych z zagrożeniem terrorystycznym, problemem imigrantów.

Z jednej strony mamy wyzwanie, jakim będą pomniejszone wpływy do budżetu ze względu na Brexit, z drugiej strony nowe wyzwania, jakie stoją przed Unią. Tu trzeba będzie znaleźć jakieś rozwiązanie. Niemcy i Angela Merkel już mówią, że są gotowe wpierać, także finansowo, kraje, które wywiązują się np. z umowy dotyczącej przyjmowania uchodźców.

Możemy powiedzieć, że to już jest pewne powiązanie budżetu z wartościami Wspólnoty. Z pewnością Unia musi znaleźć sposób na bardziej efektywne rozłożenie funduszy. Po trzecie, chcę dodać, że skoro powiedziało się a, to trzeba powiedzieć b, skoro mamy więcej zadań i problemów, to musimy w jakiś sposób sprostać im także finansowo, a to oznacza szukanie oszczędności. Bez znalezienia dodatkowych środków będzie nam trudno sprostać nowym wyzwaniom. Mam nadzieję, że to się uda.

Czyli wielkość dopłat będzie uzależniona od wartości?
Będziemy starać się znaleźć polityczne rozwiązanie, chociaż zdaję sobie sprawę, że to bardzo ambitne zadanie. Powiązanie funduszy z kondycją prawa w krajach członkowskich rodzi również pytanie, gdzie jest granica praworządności, ktoś musiałby to dokładnie opisać, a później definiować, gdzie według prawa jest praworządność, a gdzie jej nie ma. Rozumiem, że to może być trudne, ale staram się patrzeć na to wszystko pozytywnie.

Te kraje, które szanują europejskie wartości i pokazują solidarność z innymi  krajami członkowskimi, powinny otrzymywać dodatkowe wsparcie. Szczególnie w czasach, kiedy ta solidarność oznacza poświęcenie.

Liderzy polskiej opozycji zwracają uwagę, że powiązanie budżetu z praworządnością  uderzy w społeczeństwo. Rządy się zmieniają, a budżet unijny pozostaje na lata.
Rozumiem ten punkt widzenia, ale zwróćmy też uwagę na argumenty pozostałych krajów członkowskich. Po pierwsze, Polska jest największym beneficjantem funduszy strukturalnych przez ostatnie lata. To zrozumiałe, że kraje członkowskie tzw. starej Unii chciały wspierać nowych członków w wyrównywaniu szans. Widzieliśmy też ogromne zaangażowanie krajów byłego bloku wschodniego w efektywnym wykorzystaniu funduszy. Nowe kraje członkowskie potrzebowały takiego dodatkowego wsparcia i stare kraje członkowskie to widziały. Dziś przekraczając polską granicę widzimy ogromne inwestycje chociażby w infrastrukturę, autostrady, drogi, komunikację.

Rozumiemy, że dzisiaj powiązanie budżetu z praworządnością działałoby na niekorzyść obywateli. Ludzie nie powinni płacić za błędy rządu w Warszawie. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się, aby polski rząd znalazł kompromis z instytucjami unijnymi i pokazał plan, jak podnieść wartość praworządności i innych wartości ważnych dla UE.

Pamiętajmy, że to nie Unia wywołała tę dyskusje i to nie Unia zmieniła zasady. To Polska odchodzi od wartości, na których wyrosła, została zbudowana Unia Europejska. Dlaczego nie mamy takich dyskusji ze Słowacją czy z krajami nadbałtyckimi.

Podkreślę jeszcze raz, nikt w Brukseli nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw w Polsce, ale proszę zauważyć: jeden rząd jest przeciwko 27 pozostałym. Coś jest na rzeczy.


Zdjęcie główne: David McAllister, Fot. Flickr/EPP, licencja Creative Commons

Reklama