Mętna woda, którą Polakom na ich koszt zafundowano, kryje dziwne interesy nie tylko gospodarcze, ale także polityczne – mówi posłanka Gabriela Lenartowicz. Dlatego politycy PO domagają się powołania komisji śledczej w sprawie tajemniczych zmian w Prawie wodnym. Nowe zapisy mogą uderzyć w polskich przedsiębiorców i kosztować miliardy złotych także zwykłych odbiorców wody. Poza tym pojawiły się w bardzo tajemniczy sposób, a dzisiaj nikt się do nich nie przyznaje.

Art. 36. – tajemnicze prawo

Nowe Prawo wodne to regulacja dotycząca gospodarki wodno-ściekowej, która weszła w życie w styczniu 2018 roku. Do życia powołany został nowy urząd centralny: Wody Polskie. Ale jeden z zapisów nowelizacji – a dokładnie artykuł 36. – budzi ogromne kontrowersje, które zostały wykryte przez dziennikarzy “Superwizjera”.

Artykuł 36. dyskryminuje polskich przedsiębiorców. Historia jest tajemnicza i nie wiadomo, kto go do ustawy wpisał. Wiadomo jedynie, że w pierwotnej wersji projektu go nie było. Znalazł się tam bezpośrednio przed skierowaniem projektu do Sejmu. Projekt powstawał oczywiście w pośpiechu, bez konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych.

W jaki sposób nowe przepisy mogą dyskryminować polskich przedsiębiorców? Dotychczas oczyszczalnie ścieków czy fabryki musiały same zaopatrywać się w urządzenia do pomiaru ścieków. Według nowych przepisów, mają być kupowane przez Wody Polskie w ramach centralnych przetargów, w których decydujący głos należeć ma do urzędników. Narzędzia pomiarowe muszą posiadać tzw. zatwierdzenie typu, czyli certyfikat, który przyznaje Główny Urząd Miar. Problem w tym, że nie zostały jeszcze opracowane standardy i certyfikatów nie ma. Rodzi to szansę dla zagranicznych producentów, którzy mogą szybko opanować polski rynek.

Reklama

PO: Jedna z największych afer, które dotyczą tworzenia prawa w Polsce

– Chcemy bronić nie konkretnego przedsiębiorcy, ale wszystkich polskich przedsiębiorców – mówi poseł Stanisław Gawłowski. PO chce, aby powołana została komisja śledcza “do zbadania rzetelności, prawidłowości oraz legalności działań organów publicznych podejmowanych w związku z tworzeniem oraz procedowaniem ustawy z dnia 20.07.2017 Prawo wodne”. Wniosek jest już gotowy i ma zostać złożony jeszcze w tym tygodniu.

– Jednym z powodów jest już słynny artykuł 36. ustawy Prawo wodne. Nastąpiły w nim zmiany, do których dzisiaj nikt się nie chce przyznać. Zmiany, które zostały wprowadzone pomiędzy posiedzeniem Komitetu Stałego Rady Ministrów, komisją prawniczą a Radą Ministrów. Tak naprawdę w taki sposób nie ma możliwości wprowadzania zmian. To są te słynne “lub czasopisma”. To generuje straty dla budżetu idące w miliardy złotych. Ale najgorsze jest to, że ten zapis eliminuje możliwość udziału w przetargach firmy, który są polskimi producentami –  tłumaczył podczas konferencji prasowej były wiceminister środowiska. Gawłowski mówi wprost, że “to jedna z największych afer, które dotyczą tworzenia prawa w Polsce”.

PO domagała się odrzucenia w pierwszym czytaniu “kryminogennego prawa wodnego”. – Na posiedzeniu komisji ochrony środowiska złożyliśmy wniosek o zbadanie przejrzystości procesu legislacyjnego przez NIK. Liczymy, że każdy z organów państwa pochyli się rzetelnie nad tym tematem – dodaje posłanka Platformy Gabriela Lenartowicz.

Poza tym posłowie PO przekonują, że nowa instytucja Wody Polskie nie działa. – Nie ma biurek, komputerów, pracownicy nie wiedzą na jakich zasadach pracują. Totalny bałagan – mówi posłanka Krystyna Sibińska.


Zdjęcie główne: Stanisław Gawłowski, Gabriela Lenartowicz, Fot. Twitter/PO

Reklama