Dziś w nocy dwóch mężczyzn włamało się na teren miasteczka namiotowego OSA i innych organizacji obywatelskich przed Sejmem. Doszło do szarpaniny. Napastnicy użyli gazu. Niszczyli banery, plakaty i ulotki. Interweniowała policja. Wszystko na kilkanaście godzin przed “czarnym piątkiem”, czyli masowymi demonstracjami przeciw zaostrzaniu ustawy aborcyjnej.
Dwaj mężczyźni, którzy włamali się na teren miasteczka i wszczęli bójkę, zostali złapani na miejscu przez policję i odwiezieni na komendę. Zaatakowani przez nich mężczyźni złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa usiłowania zniszczenia mienia i naruszenia nietykalności cielesnej.
– Około 1 w nocy dwóch kiboli, prawdopodobnie nietrzeźwych, włamało się na teren miasteczka – mówi nam Kajetan Wróblewski z Obywateli Solidarnych w Akcji. Na szczęście szybko zostali złapani.
O sprawie napisał, m.in na Twitterze, senator PO Bogdan Klich, który pomógł nagłośnić sprawę.
Bandytyzm jak w PRL. Ale wolnych ludzi nie zastraszą! #czarnypiatek @Platforma_org @ObywateleRP @Kom_Obr_Dem @martalempart https://t.co/nwuEhoDzoi
— Bogdan Klich (@BogdanKlich) 23 marca 2018
Policja: To tylko zakłócanie
Po zatrzymaniu wandali policja przewiozła ich na komendę przy ul. Wilczej. Udali się tam również dwaj poszkodowani mężczyźni, jeden z nich został zaatakowany przez napastników gazem pieprzowym.
– Maciek złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z kodeksu karnego, a mianowicie o napadzie i naruszeniu nietykalności i usiłowaniu zniszczenia mienia. Tymczasem pan rzecznik Komendy Stołecznej Policji robi z tego tylko zakłócanie niezakazanego zgromadzenia, za co grozi co najwyżej mandat. Pan rzecznik mija się delikatnie z prawdą – tłumaczy Kajetan Wróblewski.
Utrudnianie życia obywatelom
Straty na szczęście są niewielkie, ale Kajetan Wróblewski w rozmowie z nami podkreśla, że takie “utrudnianie życia” to dla nich chleb powszedni. – Nasze posty są obserwowane, nasze filmiki i transmisje są zagłuszane. Działaczki Strajku Kobiet mają monitorowane telefony, czasem również zagłuszane. Nie mamy żadnych twardych dowodów, ale wyraźnie to czujemy – mówi Wróblewski.
Zdjęcie główne: Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons