Blisko pięć godzin trwało przesłuchanie Marcina P.,byłego szefa Amber Gold. – Nic nie jestem winien Polakom – mówił. – Amber Gold to nie była piramida finansowa – twierdził. Były szef Amber Gold odmówił odpowiedzi na pytanie, skąd miał środki na założenie firmy. – W OLT Express zarobiłem zero zł, w Amber Gold ok. 20 mln zł – stwierdził. Tymczasem poseł Krzysztof Brejza, członek sejmowej komisji, mówi nam: – Udało mi się ustalić, że Amber Gold był zakładany z pożyczek branych w SKOK-u Stefczyka, ujawniłem też to, czego dziennikarze nie wiedzieli: poprzez analizę akt archiwalnych spraw dotarłem do nazwiska adwokata, który prowadził sprawę w latach 2006-2007, kiedy Marcin P. jeszcze nazywał się Marcin Stefański. Tym adwokatem jest pan Piotr Pieczykolan, zaufany adwokat “Pruszkowa”.

Amber Gold to nie piramida

Marcin P. na pierwszą część przesłuchania został dowieziony z jednego z aresztów trójmiasta. Stawił się z pełnomocnikiem. Podczas przesłuchania stwierdził, że pomysł stworzenia Amber Gold powstał w 2008 r. Świadek wielokrotnie odmawiał jednak odpowiedzi na pytania dotyczące źródeł finansowania początków spółki oraz jego politycznych kontaktów. Były szef Amber Gold stwierdził nawet, że unikał kontaktów z politykami, gdyż “nie interesowały go”.

Pytany przez Witolda Zembaczyńskiego z Nowoczesnej o prawdę o Amber Gold, odpowiedział, że nie ma nic do zwrócenia Polakom. Według Marcina P., Amber Gold było przedsiębiorstwem, spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, nie była to piramida finansowa.

Marcin P., pytany o to, ile zarobił w trakcie swojej działalności w Amber Gold i OLT Express, tłumaczył: – W OLT Express zero złotych, w Amber Gold nie pamiętam, w granicach 20 milionów złotych – powiedział. Nie umiał odpowiedzieć na pytanie, ile zarobiła jego żona. Marcin P. poinformował też, że od roku 2008 r. posiada rozdzielność majątkową z żoną.

Reklama

Sprawa Tuska

Według Marcina P., zatrudnienie Michała Tuska w OLT Expres nie miało politycznego celu. – Pan Michał Tusk nie został przeze mnie wykorzystany w żadnych politycznych celach – mówił. Zatrudnienie Michała Tuska “było mu nie na rękę”, bo ten był synem premiera. – Największymi korzyściami przemawiającymi za zatrudnieniem Michała Tuska był dostęp do informacji, które nie były jawne, a które mają znaczenie dla funkcjonowania podmiotów zajmujących się lotniczym przewozem osób – powiedział były szef Amber Gold.

Przeciek z ABW

Marcin P. mówił, że na kilka miesięcy przed zatrzymaniem miał przecieki o działaniach Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dotyczących jego firmy w 2012 r. Plan zatrzymania otrzymał od jednego z ówczesnych dziennikarzy “Wprost”. Według przesłuchiwanego, miał to być Sylwester Latkowski. Ten natychmiast zaprzeczył na Twitterze.

Marcin P. zeznał też, że prezydent Gdańska zabiegał o kontakty z nim. Podczas przesłuchania jako jedna z lokujących została wymieniona Ewa Kopacz. Oboje natychmiast dementowali zeznania byłego szefa Amber Gold.

 

Justyna Koć: Czy Marcin P. jest wiarygodnym świadkiem?
Krzysztof Brejza:
To przestępca, kryminalista, bardzo inteligentny i przebiegły człowiek. Jeżeli będziemy przepuszczać to, co mówi, przez ten filtr i nie będziemy dawać się wpuszczać w jego narrację, tylko będziemy weryfikować fakty, to można też od takiego świadka poprzez odpowiednie przesłuchanie wyciągnąć wnioski i odpowiedzi. Udało mi się ustalić, że Amber Gold był zakładany z pożyczek branych w SKOK-u Stefczyka, ujawniłem też to, czego dziennikarze nie wiedzieli: poprzez analizę akt archiwalnych spraw dotarłem do nazwiska adwokata, który prowadził sprawę w latach 2006-2007, kiedy Marcin P. jeszcze nazywał się Marcin Stefański. Tym adwokatem jest pan Piotr Pieczykolan, zaufany adwokat “Pruszkowa”. Adwokat, który bronił liderów tej grupy, a to jest bardzo hermetyczne środowisko, które nie wybiera przypadkowych adwokatów, a ci adwokaci nie biorą przypadkowych spraw. Moim zdaniem, tu nie ma przypadku.

Komisja nie była zbyt ostra dla Marcina P.
Sama forma przesłuchania jest też skandaliczna, miałem wrażenie, że większym zagrożeniem jest Michał Tusk, ponieważ członkowie komisji byli dla niego bardziej wymagający niż dla Marcin P. Pani przewodnicząca mi przerywała, kiedy dociskałem Marcina P., natomiast jemu nie wchodziła w słowo, kiedy obrażał członków komisji. Zadziwiający spektakl dziś się odbył.

Odniosłam też wrażenie, że członkowie komisji zajmowali się szukaniem powiązań szefa Amber Gold z politykami PO.
To nie ma znaczenia dla wyjaśnienia piramidy finansowej i przestępczego działania Marcina P., działalności, która trwała od lat. To nie przybliża nas do odnalezienia osób, które za nim stały od lat. To jest bardzo przebiegły człowiek, ale, moim zdaniem, stał za nim zorganizowany świat przestępczy i, niestety, posłowie PiS-u zmarnowali dzisiaj okazję prawdziwego przesłuchania Marcina P. Zajmowali się natomiast szukaniem czegoś na Donalda Tuska zamiast popytać np. o pana Korytkowskiego, o prace Marcina P. w Stargardzie Szczecińskim, o to, czym zajmował się wcześniej, bo tam jest źródło afery Amber Gold.

W czwartek przesłuchanie żony Marcina P. Jak pan myśli, czy będzie wyglądało tak, jak to dzisiejsze?
Nie wiem, zobaczymy, czy będzie chciała zeznawać, mam pytania do pani Katarzyny. Ona kiedyś stwierdziła, że Marcin P. prowadzi podwójne życie, ja mam wrażenie , że prowadził życie potrójne i sama do końca nie poznała swojego męża.


Zdjęcie główne: Oddział Amber Gold, Fot. Wikimedia Commons, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.