Poseł PO Sławomir Nitras został odwołany z funkcji przewodniczącego polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE. – To skandal i zemsta za protest – mówią krótko posłowie Platformy i Nowoczesnej. Tym bardziej, że PiS zrobił to pod nieobecność przewodniczącego, zebranie delegacji zwołując nagle. Tak, żeby nie mógł się na nim pojawić przewodniczący. – To złośliwość, ale będę z godnością znosił tę karę – mówi w rozmowie z wiadomo.co Nitras.

Sąd kapturowy

Zebranie polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE zwołano tak, żeby nie mógł w nim uczestniczyć przewodniczący zgromadzenia, poseł PO Sławomir Nitras. Właściwie z godziny na godzinę. W tygodniu, w którym nie ma posiedzenia Sejmu, w Warszawie byli tylko senator PO i poseł Nowoczesnej.

Grzegorz Furgo tak opisuje to, co się działo: – Jedynym celem było odwołanie Sławomira Nitrasa. Odbyło się to w sposób skandaliczny. Brałem udział w posiedzeniu sądu kapturowego.

– To, że Sławomir Nitras został odwołany w takim trybie, najlepiej świadczy o tym, że nie było żadnego powodu, żeby go odwołać. Myślę, że PiS tchórz obleciał i zrobił tak jak potrafi, nagle i bez dania racji postanowił postawić na czele grupy swojego posła – mówi posłanka PO Joanna Kluzik-Rostkowska.

Reklama

Czysta zemsta

Posłowie Platformy nie mają wątpliwości, że to zemsta i próba zastraszenia: – Za naszych rządów w zgromadzeniach parlamentarnych współpracowaliśmy z opozycją. Tutaj mamy do czynienia z czystą zemstą polityczną. Widać małostkowość chyba samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Nie zadawajcie pytań Jarosławowi Kaczyńskiemu, bo za to grozi zemsta – to PiS próbuje nam powiedzieć. To nie jest poważne zachowanie – tłumaczy poseł Platformy Rafał Trzaskowski.

Czy w tej sprawie może się jeszcze coś zmienić? Na to liczy poseł Andrzej Halicki, jest nawet umówiony z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim. – Mam nadzieję, że do tego spotkania dojdzie i mam nadzieje, że pan marszałek nie zaakceptuje takiego sposobu przeprowadzenia zmiany. Drzewa można wyciąć, można próbować wycinać sędziów, ale nie można z delegacji parlamentarnej wycinać posłów opozycji.

PiS na nas poluje – mówi w rozmowie z wiadomo. co poseł Sławomir Nitras

Kamila Terpiał: Jak dowiedział się pan o tym, że został odwołany?
Sławomir Nitras: Dowiedziałem się od senatora Tomasza Grodzkiego. A, nie… Przepraszam. Dowiedziałem się najpierw z Twittera, od reportera Radia Zet.

Podobno jest z panem utrudniony kontakt. Tak twierdzi wicemarszałek Ryszard Terlecki.
To jakiś absurd. Przecież byłem w zeszłym tygodniu na posiedzeniu Sejmu, nawet na korytarzu mówiłem “dzień dobry” wicemarszałkowi Terleckiemu. Proszę mi uwierzyć, kontakt ze mną nie jest utrudniony. Zresztą przecież rozmawiamy. Musieli coś wymyślić, to wymyślili. Oczywiście na siłę.

“Poseł Nitras nie powinien reprezentować polskiego parlamentu, był jedną z twarzy awantury wywołanej w Sejmie przez opozycję” – mówi marszałek Terlecki. Czyli zemsta.
Ja mam pretensję przede wszystkim o sposób, w jaki to zrobili. Przecież mogli poczekać. Gdyby ktoś poprosił, żebym na najbliższej sesji Sejmu w przyszłym tygodniu zwołał to posiedzenie delegacji, ja bym to zrobił. Gdyby ktoś zgłosił wniosek o moje odwołanie, ja bym ten wniosek poddał pod głosowanie. Ale miałbym okazję być na tym spotkaniu. Pan wicemarszałek Terlecki wszedł w moje buty, zwołał posiedzenie w moim imieniu, zrobił to w taki sposób, że byli tylko przedstawiciele PiS, jeden senator PO i jeden poseł Nowoczesnej. Ja maila z informacją o posiedzeniu dostałem o 11.53, z informacją, że jest zwołane na godz. 16.

Wiadomo było, że w tak zwanym tygodniu niesejmowym ze Szczecina Pan nie zdąży.
Nawet gdybym mógł zdążyć, to nie widzę powodu, żebym pędził na złamanie karku, bo Terlecki zwołał posiedzenie w takim trybie. To nie jest styl pracy, do jakiego przywykłem. A kilka lat już tu spędziłem. Zresztą zwracam uwagę, że ok. godz. 13 pan Terlecki w wywiadzie dla PAP zaprzeczył. Stwierdził, że nie będzie wniosku o moje odwołanie.

O czym to świadczy?
O tym, że działają w totalnym chaosie. Tam nie ma myśli przewodniej, planu działania, to jest wszystko na łapu-capu i bez elementarnej kultury. To oczywiście świadczy też o tym, że chcieli mnie ukarać. A to nie jest pierwszy przykład. Mnie odwołano z funkcji, ale posłankom z Nowoczesnej i Agnieszce Pomasce z PO uniemożliwiono wyjazd na konferencję w ramach delegacji. To są ewidentnie retorsje. To się nigdy nie zdarzało. Oni na nas polują. Dziwię się, że tak długo zajęło im znalezienie mnie w tej delegacji, bo to prawie dwa miesiące. Ale udało się.

Czyli zemsta.
To jest takie ściganie. Zemsta przez małe “z”, bo chyba nie ma zdrobnienia od tego słowa. To jest taka złośliwość. To przecież nie jest stanowisko, które sobie wpiszę w życiorysie. To jest ciekawa, prestiżowa funkcja, ale jednak nie jest wyjątkowa. To, co robi PiS, jest groteskowe. Nikomu w PO do głowy by nie przyszło, aby odbierać takie funkcje, bo się ktoś z kimś politycznie nie zgadza.

Myśli pan, że to nie koniec?
Myślę, że to nie jest koniec. Wczoraj ktoś pokazał mi słowa Jarosława Kaczyńskiego. Podczas jednego z wywiadów, odpowiadając na pytanie o plan odwołania wicemarszałkiń z PO i Nowoczesnej, powiedział: oczywiste jest, że osoby, które łamią prawo, nie mogą pełnić oficjalnych funkcji w Sejmie. Nie udało im się, przynajmniej na razie, odwołać Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Barbary Dolniak, bo z tego byłaby duża awantura, to celują w mniej ważne funkcje. A może to jest takie testowanie?

Są jeszcze sejmowe komisje.
W 2006 roku była taka sytuacja, że PiS odwołał z funkcji przewodniczącego komisji Waldemara Pawlaka. Nie podobało im się wtedy, jakie stanowisko zajął jako szef komisji. Niewykluczone, że w tej sprawie też będą tak działać.

Pytanie retoryczne: nie żałuje pan, że był twarzą sejmowego protestu?
Jeżeli PiS przyznaje, że byłem jedną z twarzy, to jest to dla mnie powód do dumy. A fakt, że mnie za to odwołali, jest dla mnie jeszcze większym powodem do dumy i satysfakcji. I z honorem będę tę karę znosił.


Zdjęcie główne: Sławomir Nitras, Fot. Flickr, licencja Creative Commons

Zapisz

Reklama