W piątek Jarosław Kaczyński odwiedził Płock. Prezes PiS musiał zmierzyć się z pytaniem 12-letniej dziewczynki o inflację.

Należy zacząć od tego, że Jarosław Kaczyński nie będzie dobrze wspominał wizyty w Płocku. Przeciwnicy PiS, którzy nie zostali wpuszczeni na spotkanie z prezesem skandowali “będziesz siedział”, byli też wyposażeni w transparenty, które nie mogły zostać niezauważone przez Kaczyńskiego. Całą sytuację nagrał i opublikował na Twitterze dziennikarz Radia Zet, Rafał Miżejewski.

Ale po wejściu na salę było już tylko miło i przyjemnie, choć prezes postanowił dołożyć Unii. – Ja rzeczywiście słyszę te wszystkie wypowiedzi, że coś się znowu nie podoba. Mówię tutaj, w tej chwili, swoje indywidualne zdanie, bo decyzji partyjnej nie ma, ale to zdanie jest krótkie: no koniec tego dobrego. Myśmy, proszę państwa, wykazali maksimum dobrej woli, z punktu widzenia traktatów nie mamy żadnych obowiązków, żeby słuchać Unii w sprawie wymiaru sprawiedliwości. Żadnych – oświadczył Kaczyński.

Kaczyński w Płocku: inflacja to incydent z dzieciństwa

Jednym z punktów płockiego show prezesa były spontaniczne pytania z sali spontanicznych wyborców. Jedno z pytań zadała 12-letnia Ada, która zapytała o przyczynę inflacji. — Mniej więcej w jednej czwartej to jest COVID-19 i tarcze antycovidowe. Natomiast cała reszta to jest putinflacja: ogromny wzrost cen surowców, usług i ogromne braki na rynku, przerwanie łańcuchów dostaw — wytłumaczył wujek Jarek.

Reklama

Na koniec Kaczyński uspokajał 12-latkę w sprawie szalejącej inflacji w Polsce. — To będzie taki incydent z dzieciństwa, nie przejmuj się — mówił.

Nie, incydent z dzieciństwa jest wtedy, gdy się dziecko wywali na rowerze i nabije sobie guza. Szkoda, że prezes nie wspomniał, że jak Ada podrośnie, to wciąż ten inflacyjny smród będzie się ciągnął i za nią, za jej rodzicami i kiedyś za jej dziećmi.

Źródło: Onet

Reklama