Kaczyński jest dzieckiem PRL i inaczej sobie tego państwa nie wyobraża niż tak, jak wtedy ono wyglądało. Poza jednym wyjątkiem, że zamiast Karola Marksa jest Matka Boska – mówi nam w rozmowie o mediach Seweryn Blumsztajn, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego. I dodaje: – Większą degradację środowiska dziennikarskiego upatruję w całej armii wychowanych przez władzę propagandzistów w mediach tzw. publicznych, mamy całą armię, która właśnie jest formowana w prasie lokalnej po jej przejęciu przez Orlen. Rodzi się zatem spora część tego środowiska, która jest mocno zdemoralizowana
JUSTYNA KOĆ: Niemalże w ostatniej chwili, po przyjęciu dziwnej uchwały, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przedłużyła koncesję TVN24. Dlaczego tak to wyglądało?
SEWERYN BLUMSZTAJN: Wszystko odbyło się w ostatniej chwili, ponieważ po prostu oni nie lubią TVN, był jakiś opór wewnętrzny albo, co bardziej prawdopodobne, polecenie z Nowogrodzkiej, aby tak długo wstrzymać przedłużenie koncesji. Co ciekawe, rzeczniczka Rady była na tyle naiwna, że nawet nie ukrywała, że Rada czekała na ustawę lex TVN.
Przed głosowaniem KRRiT podjęła jakąś dziwną uchwałę dotyczącą działania podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Nie jestem w stanie tego do końca zinterpretować, bo nie jestem prawnikiem, sami prawnicy mówią, że to jakiś idiotyzm.
Rzeczywiście ta uchwała powtarza tezy z lex TVN, ale sądzę, że to zabieg propagandowy, skierowany do tych członków KRRiT, którzy za nic nie chcieli zaakceptować przedłużenia koncesji. W tej Radzie są jakieś bardzo dziwne postaci, o których nic nie wiemy, które mogą mieć mocne przekonania ideologiczne, bo takich ludzi ta władza przysyła w takie miejsca. Trudno powiedzieć, jaki będzie los tej uchwały, bo Rada nie ma żadnych inicjatyw ustawodawczych, co tym bardziej pokazuje, że to czysty gest propagandowy, który ma podkreślić, że coś jest nie w porządku z tą koncesją TVN.
Generalnie cieszę się bardzo, że jednak się ugięli, bo to jest jakieś zwycięstwo wolnych mediów i można to potraktować jako sygnał, że ci, którzy twierdzą, że ta ustawa umarła, mają rację, choć żyjemy w takiej rzeczywistości, że nigdy nic nie wiadomo. PiS ma taki talent do stwarzania kryzysów, z których potem dzielnie wychodzi, i to był kolejny tego przykład.
Co to za standardy, które obserwowaliśmy przez ostatnie miesiące z przedłużeniem koncesji dla TVN24?
To standardy PiS-owskiego państwa. Oni wprowadzają nie tylko chaos prawny, ale też na różne sposoby próbują doprowadzić do sytuacji, żeby opanować wszystkie instytucje, które mogą być w jakikolwiek sposób niezależne. Oni nie znoszą, nie tolerują wolnych mediów. Sądzę, że są po prostu w innym świecie, niż my byśmy chcieli.
Przecież główny konflikt z Brukselą nie polega na tym, że oni są lepszymi patriotami, niż ci, którzy respektują nasze zobowiązania traktatowe, tylko na tym, że im jest z Brukselą nie po drodze jako modelem państwa demokratycznego.
To są dla tej władzy ograniczenia, których nie znoszą. Kaczyński jest dzieckiem PRL i inaczej sobie tego państwa nie wyobraża, niż tak, jak wtedy ono wyglądało. Poza jednym wyjątkiem, że zamiast Karola Marksa jest Matka Boska.
Czy realne było w tej sprawie weto prezydenta?
Wyglądało, że tak, choć jak celnie powiedział Kaczyński, prezydent jest człowiekiem, którego można przekonać. Znając odwagę i determinację Andrzeja Dudy, sądzę, że jednak skierowałby sprawę do pani Julii Przyłębskiej.
Tak czy inaczej, wygląda na to, że sprawa jednak trafi do pani Przyłębskiej, bo dziwna uchwała przyjęta przez KRRiT obliguje premiera i ustawodawcę do zaskarżenia obecnych przepisów do Trybunału Konstytucyjnego.
Wydaje mi się, że Rada nie może do niczego zobligować premiera, może tylko do niego zaapelować. Krajowa Rada jest zapisana w konstytucji, ale niewiele może. Nawet nie potrafi, jak widać, zachowywać się przyzwoicie. Sądzę, że nic z tego nie wyniknie, a jak premier zechce, to użyje tej uchwały, żeby prowadzić tę wojnę dalej, jak nie, to sprawa uschnie.
Jaki jest zatem sens istnienia KRRiT w takim kształcie jak w tej chwili?
To organ konstytucyjny, zatem bez ruszania konstytucji niewiele można zrobić. To, co należy skasować natychmiast, to Rada Mediów Narodowych, bo PiS pominął właśnie Krajową Radę, aby móc mianować szefów mediów tzw. publicznych i stworzył coś takiego jak RMN. KRRiT ma wszelkie uprawnienia do tego, aby funkcjonować dobrze.
PiS skasował co prawda rozpisaną jej kadencyjność, która była tak zaplanowana, aby znaleźli się tam ludzie z różnych kadencji Sejmu. Sama Rada do tej pory nie funkcjonowała jakoś strasznie źle. Można było mieć pewne uwagi, ale generalnie to dobrze działało, aż przyszedł PiS i oczywiście wszystko rozwalił i zmienił na swoją korzyść. Teraz nie sądzę, aby ktokolwiek chciał ruszać status Krajowej Rady, ale
będzie duży problem, jak PiS straci władzę, bo członkowie Rady będą mogli stawiać opór, i to zgodnie z prawem. Zresztą ze wszystkim będzie ten sam problem, z Sądem Najwyższym, Trybunałem Konstytucyjnym itd. Łatwo będzie tylko odwołać Kurskiego i odwołać Radę Mediów Narodowych, z KRRiT będzie większy problem
Ostatnio wypłynęło wiele informacji nt. nieformalnych związków dziennikarzy z władzą, także z mediów tzw. niezależnych. Czy to dowód na to, że także część dziennikarzy układa się z tą władzą, czy zawsze w jakimś stopniu tak było?
Te kontakty z politykami były zawsze, bo jak się ciągle z kimś rozmawia, spotyka, to trudno, żeby ich nie było. Politykom zależy na tych kontaktach towarzyskich, część polityków wyszła ze środowiska dziennikarskiego, więc to wszystko jest ze sobą powiązane. To nic nowego. Większą degradację środowiska dziennikarskiego upatruję w całej armii wychowanych przez władzę propagandzistów w mediach tzw. publicznych, mamy całą armię, która właśnie jest formowana w prasie lokalnej po jej przejęciu przez Orlen. Rodzi się zatem spora część tego środowiska, która jest mocno zdemoralizowana, nie przestrzega standardów dziennikarskich, niezależności. To jest wielki dramat, ale jednocześnie
mamy w mediach ogromną polaryzację, podobną do tej, która jest wśród polityków i w społeczeństwie. Duża część tego środowiska stara się być przyzwoita, niekiedy sporo ryzykując.
Dla mnie poważnym problemem jest też polsatyzacja mediów, czyli kiedy właściciel mediów ma też interesy pozamedialne, bo wówczas państwo ma pole do ogromnej presji i wpływania na niego. To zresztą nie tylko polski problem. Tę polsatyzację mediów można też nazwać symetryzacją. Widać, że telewizja Polsat stara się przestrzegać pewnych norm dziennikarskich, jednocześnie ucieka od polityki, od nazywania pewnych zjawisk, od komentarzy. To się może komuś nie podobać, ale trzeba pamiętać, że tam jest ogromny strach. Solorz tego pilnuje, bo boi się, że jego inne interesy będą zagrożone. To niestety jeden z modeli, jak można opanować media, i bardzo poważny problem.
Zdjęcie główne: Seweryn Blumsztajn, Fot. Adam Walanus