W moim przekonaniu 10 maja jest możliwe przeprowadzenie wyborów prezydenckich. Powinny się one odbyć dla dobra państwa polskiego i stabilności władzy państwowej – stwierdziła w środę marszałek Sejmu Elżbieta Witek. – Pani marszałek Witek już kilka razy w kontekście wyborów naruszyła konstytucję. Dzisiejsze potwierdzenie 10 maja jako terminów wyborów jest też absolutnie niezgodne z konstytucją. Myślę, że to farsa wyborcza, a nie wybory, które mogą doprowadzić do tego, że osoba wygrywająca wybory obejmuje stanowisko prezydenta Rzeczpospolitej – mówi nam prof. Andrzej Zoll, profesor UJ, w latach 1991-1993 przewodniczący PKW, były sędzia i prezes TK, były RPO
Mimo że w życie wchodzą kolejne obostrzenia dotyczące epidemii koronawirusa PiS nie zwalnia i zamierza przeprowadzić wybory w maju. W środę datę 10 maja potwierdziła marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
– W moim przekonaniu 10 maja jest możliwe przeprowadzenie wyborów prezydenckich. Proszę zobaczyć, jak to wygląda w innych państwach. Demokracja wymaga, aby te wybory, które są najważniejszymi wyborami, bo wybieramy głowę państwa, która jest przedstawicielem całego narodu, gwarantuje ciągłość państwową, nie możemy sobie tych wyborów traktować nonszalancko, tak jak chciałaby opozycja – przekonywała Elżbieta Witek.
– Stwierdzenie, że wybory mogłyby się odbyć 10 maja, jest mówieniem bez przerwy o pewnej decyzji politycznej, która nie ma żadnego realnego uzasadnienia.
Już nie zostały spełnione wszystkie warunki, których wymaga ordynacja, jak przygotowanie materiałów wyborczych, powinny być już też ogłoszenia podane do publicznej wiadomości, kto startuje w wyborach, jaki ma program.
Powinna być kampania wyborcza przed wyborami – komentuje prof. Andrzej Zoll. – Ogłaszanie teraz daty wyborów na 10 maja, kiedy jeszcze ustawa, która znajduje się w Senacie, nie została jeszcze przez Senat uchwalona – nie mamy podstawowej ustawy, która regulowałaby przebieg tych wyborów! – to działanie kompletnie bezprawne – podkreśla.
Witek: Nie ma potrzeby stanu nadzwyczajnego
Zdaniem marszałek Witek nie ma podstawy prawnej do przesunięcia wyborów, poza wprowadzeniem stanu nadzwyczajnego, o czym decyduje rząd, a ten mówi, że po świętach chce luzować gospodarkę. – Na dzień dzisiejszy nie ma żadnych podstaw do tego, aby wprowadzić któryś ze stanów nadzwyczajnych, w związku z tym wybory powinny się odbyć tak, jak zostały one zaplanowane i ogłoszone przeze mnie – 10 maja – oświadczyła Witek.
– Pani marszałek Witek już kilka razy w kontekście wyborów naruszyła konstytucję. Potwierdzenie 10 maja jako terminów wyborów jest też absolutnie niezgodne z konstytucją. Myślę, że to farsa wyborcza, a nie wybory, które mogą doprowadzić do tego, że osoba wygrywająca wybory obejmuje stanowisko prezydenta Rzeczpospolitej.
Nawet jeśli zostanie wybrany prezydent, to i tak w dalszej procedurze uznania ważności wyborów nie może dojść do stwierdzenia, że wybory były ważne – komentuje prof. Zoll.
Senat zbada ustawę i poprosi ekspertów o opinie
Ustawa autorstwa PiS-u o powszechnych wyborach korespondencyjnych jest obecnie z Senacie. Senat ma 30 dni od wpłynięcia ustawy na podjecie decyzji, czy cofa ją do Sejmu z ewentualnymi poprawkami, czy wysyła do prezydenta.
– Moje głębokie przekonania, niezależnie od tego, jak oceniamy projekty ustaw, które są w Sejmie, prowadzą do tego, aby móc podjąć i przedstawić senatorom Rzeczpospolitej wiarygodną informację, jak mają głosować nad tym projektem – mówił marszałek Senatu Tomasz Grodzki i zapowiedział, że w czasie prac w Senacie chce poznać opinię epidemiologów, Państwowej Komisji Wyborczej, Rzecznika Praw Obywatelskich i Sądu Najwyższego.
– Będziemy niezwykle starannie nad tą ustawą procedować i ten okres 30 dni, który mamy na procedowanie, zapewne będzie wykorzystany – tłumaczył marszałek Grodzki.
Bojkot wyborów?
Nawet jeżeli Senat odrzuci ustawę, to PiS posiadający większość w Sejmie może ustawę przyjąć i wysłać ekspresem na biurko prezydenta. Gdyby okazało się, że do 10 maja nie uda się przygotować wyborów, marszałek Sejmu może przesunąć datę o tydzień czy dwa – takie uprawnienia da jej właśnie ta ustawa.
Prof. Andrzej Zoll nie ma wątpliwości, że udziału w takich wyborach nie weźmie: –
Na pewno nie wezmę udziału w tej farsie, bo trudno to nazwać wyborami.
Wezmę udział w wyborach na prezydenta Rzeczypospolitej, ale te tzw. wybory, które mają się odbyć w maju, to jakieś nieporozumienie i ktoś, kto tym steruje, działa niezgodnie z prawem i na szkodę Rzeczpospolitej.
Zdjęcie główne: Andrzej Zoll, Fot. Adrian Grycuk, licencja Creative Commons