We wtorek Sejm zajął się projektem zmian w ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego autorstwa posłów PiS. Po zmianach będą uprzywilejowane duże partie i koalicje. – Wy nie pracujecie nad ordynacją, wy się do niej włamujecie. Z partią, która ma takie intencje, nie wolno zmieniać ordynacji, trzeba jej bronić – mówił Mariusz Witczak z PO.
Nowe prawo dla swoich
Dotychczasowa ordynacja do PE składała się z dwóch etapów. Najpierw wszystkie listy, które uzyskały powyżej 5 proc., uczestniczyły w podziale mandatów w skali kraju. Dopiero później przydzielano mandaty konkretnym listom okręgowym. Dlatego nie była na sztywno zdefiniowana liczba mandatów, która jest do obsadzenia w poszczególnych okręgach. To powodowało, że w tych okręgach, gdzie frekwencja była większa do podziału, było więcej mandatów. Efekt takiej ordynacji widać dziś w PE, gdzie są np. reprezentanci ruchu Janusza Korwin-Mikkego.
– Po zmianie wg PiS mniejsze ugrupowania nie będą miały szans na uzyskanie mandatu, bo propozycja PiS zakłada, że podział mandatów będzie następował na poziomie okręgów wyborczych. Co prawda próg został pozostawiony na poziomie 5 proc., ale rzeczywiście trzeba będzie uzyskać kilkanaście procent, aby móc uczestniczyć w podziale mandatów w okręgu – komentował dla nas dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.
PO: Chcecie wysłać swoich do Brukseli
Podczas debaty przy pustej sali Mariusz Witczak z PO mówił: – Wasze intencje są jasne, piszecie ordynację tak, by faworyzowała PiS.
Zdaniem Witczaka PiS-owi zależy, aby zgarnąć większą pulę mandatów do PE, aby wysłać tam skompromitowanych ministrów czy premier Beatę Szydło.
– Wy nie pracujecie nad ordynacją, wy się do niej włamujecie. Z partią, która ma takie intencje, nie wolno zmieniać ordynacji, trzeba jej bronić – mówił Witczak.
Jutro o 9.30 projektem zajmie się Komisja Nadzwyczajna do rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego.