Sejm bez dziennikarzy? W Internecie zawrzało po tym, jak okazało się, że przedstawiciele mediów nie są wpuszczani do budynku parlamentu. Centrum Informacyjne Sejmu wyjaśnia, że to z powodu remontu. Tyle że do tej pory też przeprowadzano remonty, a warunki pracy się nie zmieniały. W trakcie protestu osób niepełnosprawnych i ich opiekunów wejście do Sejmu było – łagodnie mówiąc – utrudnione. Czy jeszcze będzie normalnie?
Krótka historia “rozstania” z Sejmem
Jestem dziennikarką z kilkunastoletnim stażem. Pracując przez wiele lat w Polskim Radiu, zajmowałam się właśnie polityką. Do Sejmu w związku z tym przychodziłam właściwie codziennie. Otrzymałam więc tzw. przepustkę stałą, co roku przedłużaną. Po nadejściu “dobrej zmiany”, także w radiu, musiałam się z nim pożegnać. Okazało się, że nagle – do tej pory nie wiem, dlaczego – odebrano mi stałą przepustkę. Jeżeli chciałam wejść do Sejmu, musiałam korzystać z tzw. przepustek jednorazowych. Do czasu…
Najpierw PiS zdecydował się wstrzymać wydawanie jednorazowych przepustek z powodu protestu w holu głównym Sejmu, który trwał od 18 kwietnia. Wtedy nie było szans, by dostać się do “oblężonej twierdzy”. Po raz pierwszy usłyszałam: “tam nie wejdziesz”. Na spotkania z posłami trzeba było umawiać się obok Sejmu. Po zakończeniu protestu przywrócono co prawda wydawanie przepustek, ale okazało się, że z powodu “prac remontowych” dziennikarze nie mogą przebywać przy tzw. stoliku dziennikarskim. Nigdy wcześniej tego nie praktykowano.
Podobno to tylko kwestia kilku dni. Podobno.
Władza nie lubi dziennikarzy
Zwłaszcza tych mniej władzy przychylnych. PiS walczy z dziennikarzami właściwie od początku. Słynna okupacja sali plenarnej rozpoczęła się właśnie po tym, jak władza chciała ograniczyć mediom dostęp do parlamentu. Wtedy się nie udało. Przeniesiono co prawda Centrum Medialne, gdzie odbywały się konferencje prasowe, z budynku głównego do budynku F, w drugim końcu parlamentu. Do tej pory nie zaglądali tam ani posłowie, ani dziennikarze. Ja też nie byłam tam ani razu.
We wtorek po raz pierwszy odkąd pamiętam przedstawiciele mediów nie mogli wejść do holu głównego Sejmu. Tym razem powodem utrudnień był rozpoczynający się tam remont. Dziennikarze mogli być w Senacie, Centrum Medialnym oraz budynku G. Ale słynny stolik dziennikarski stoi pusty. Przecież o to przedstawicielom PiS chodziło, co nie jest zresztą tajemnicą.
“Informujemy, że we wtorek (29.05) w holu głównym Izby (parter i I piętro) rozpoczynają się prace remontowe oraz porządkowe. Do czasu ich zakończenia ta część Sejmu będzie czasowo wyłączona z użytkowania. Przedstawicieli mediów zapraszamy do korzystania z innych części Parlamentu, w tym m.in. budynków B, G i F (Centrum Medialne)” – taki komunikat podało Centrum Informacyjne Sejmu.
Te ograniczenia mają zostać zniesione w przyszłym tygodniu. We wtorek rozpoczyna się posiedzenie izby. “Nie mamy zamiaru ingerować w funkcjonowanie stolika dziennikarskiego” – zapewnił w rozmowie z portalem 300polityka.pl Andrzej Grzegrzółka z Centrum Informacyjnego Sejmu.
Na Twitterze zawrzało
Przed “wyprowadzeniem dziennikarzy” ostrzegał poseł PO Michał Szczerba. To od jego wystąpienia w grudniu 2016 roku rozpoczął się protest opozycji.
Druga próba wyprowadzenia #WolneMedia. Z prawem do informacji wygrywają „prace porządkowe”. Cel: skoszarować w centrum medialnym, z dala od polityków, na ich łasce lub niełasce, bez komentarzy, tylko dla stałych korespondentów. Bez relacji z 40-dniowej epidemii pogardy władzy❗️ pic.twitter.com/bs26NirHIY
— Michał Szczerba (@MichalSzczerba) 29 maja 2018
Oburzenie wyrażali także przedstawiciele środowiska dziennikarskiego.
Dziennikarze nie są wpuszczani do Sejmu. Symetryści mogą sobie mówić do woli: ojej, jak to, przecież czasy nie są nadzwyczajne, ale zachowajmy obiektywizm i zdrowy rozsądek, choć nigdy tak nie było. Tymczasem jest to niedopuszczalne naruszenie wolności prasy przez bezprawie PiS.
— Przem.Szubartowicz (@PSzubartowicz) 29 maja 2018
Dziennikarze bez wstępu do sejmu. Tylko broń Boże nie mówmy, że to nieunikniony krok po podeptaniu konstytucji, podjęty przez właszę, która nabiera oczywistych rysów białoruskich. Symetrycznie powiedzmy, że to błąd, ale pomińmy kontekst i wstrzymajmy się od ocen.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 29 maja 2018
Jakie to proste, żeby nie powiedzieć prostackie. Władza znowu testuje, jak daleko może się posunąć. Skoro udało się wyrugować z Sejmu niepełnosprawnych i ich opiekunów, to dlaczego nie spróbować (znowu) z dziennikarzami? Po co mają się naprzykrzać prezesowi i panom z PiS? https://t.co/GDyxB2KrY8
— Renata Grochal (@renatagrochal) 29 maja 2018
Zdjęcie główne: Sala sejmowa podczas protestu opozycji w grudniu 2016 roku, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons