Prezydent podjął decyzję, że 15 sierpnia nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich oraz admiralskich w Siłach Zbrojnych RP – poinformowało Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. To pierwsza taka sytuacja w historii. – To pokazuje, że trwa otarta wojna prezydenta z ministrem obrony narodowej. Antoni Macierewicz powinien podać się do dymisji – mówi w rozmowie z wiadomo.co były minister obrony narodowej, wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak. I dodaje: – Prezydent wyraźnie dał do zrozumienia, że nie będzie już firmował szalonej polityki Macierewicza, jego braku wiarygodności, podejrzeń, które wokół niego się zacieśniają, kompromitacji międzynarodowych czy krajowych, jak przy Misiewiczu i Berczyńskim
“W ocenie prezydenta trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich” – czytamy w komunikacie BBN.
Co dalej? Prezydent – jak napisano – “oczekuje, że w ramach współpracy Biura Bezpieczeństwa Narodowego z Ministerstwem Obrony Narodowej rozwiązania dotyczące systemu kierowania i dowodzenia zostaną wypracowane w najbliższym czasie, co pozwoli na podjęcie stosownych decyzji kadrowych”.
– Nigdy taka sytuacja nie miała miejsca, nawet gdy prezydent i minister obrony pochodzili z różnych obozów. Gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, a ministrowie z AWS, czy prezydentem był Lech Kaczyński, a ministrem Bogdan Klich. Nigdy tak otwarty i jawny konflikt nie miał miejsca – mówi nam Tomasz Siemoniak. I dodaje:
Dla wojska to katastrofa.
Kamila Terpiał: Jak odebrał pan tę zapowiedź prezydenta, to kolejny etap konfliktu prezydenta z obozem władzy?
Tomasz Siemoniak: Trwa otwarta wojna prezydenta z ministrem Macierewiczem, bo to jest bezprecedensowa sytuacja. Nigdy się nie zdarzyło, żeby w Święto Wojska Polskiego nie było nominacji i żeby w ten sposób zwierzchnik sił zbrojnych wyraził wotum nieufności wobec propozycji ministra obrony. Myślę, że to wpisuje się w szerszy kontekst konflikt prezydenta Dudy z obozem rządzącym, co pokazało weto prezydenta do ustaw sądowych i ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych.
Nigdy taka sytuacja nie miała miejsca, nawet gdy prezydent i minister obrony pochodzili z różnych obozów. Gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, a ministrowie z AWS, czy był prezydent Lech Kaczyński, a ministrem Bogdan Klich.
Nigdy tak otwarty i jawny konflikt nie miał miejsca.
To pokazuje, że ta czara goryczy się przelała i prezydent postanowił powiedzieć: dość, wykorzystując do tego twardą konstytucyjną kompetencję, bo prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i jedną z najważniejszych jego kompetencji, obok powoływania najwyższych dowódców, są właśnie nominacje generalskie. To taka broń atomowa prezydenta. Oceniam, że to nie do końca chodzi o to, kto był na tej liście, bo były tam też osoby zasługujące na awans, nie tylko nominaci Macierewicza. Według mnie, prezydent wyraźnie dał do zrozumienia, że nie będzie już firmował szalonej polityki Macierewicza, jego braku wiarygodności, podejrzeń, które wokół niego się zacieśniają, kompromitacji międzynarodowych czy krajowych, jak przy Misiewiczu i Berczyńskim.
Pan często mówił, że prezydent abdykował z roli zwierzchnika sił zbrojnych. Czy możemy powiedzieć, że teraz pokazał, że jest inaczej?
Tak, to ważny moment. Te półtora roku przyzwolenia wystarczy. Prezydent postanowił powiedzieć: nie. Ważne w tej decyzji są też skutki dla samego wojska, bo
żołnierze zostali postawieni w bardzo trudnej sytuacji.
To niewyobrażalne dla żołnierza, żeby minister obrony był tak ostro skonfliktowany ze zwierzchnikiem sił zbrojnych. To tak, jakby dowódca brygady był ostro skonfliktowany z zastępcą dowódcy brygady. To poważny kryzys.
Kto i jak powinien teraz zareagować?
Uważam, że logika polityczna, tylko nie wiem, czy taka obowiązuje w PiS, nakazuje dymisję ministra Macierewicza, bo widać, że możliwości współpracy prezydent-minister się wyczerpały. Prezydent Duda jest silniejszą osobą, ma mandat z powszechnych wyborów, więc obóz rządzący powinien wymienić ministra obrony na takiego, który będzie współpracował z prezydentem. Natomiast nie spodziewam się, że to nastąpi, a
ten konflikt będzie maskowany.
Jarosław Kaczyński wielokrotnie pokazał, że nawet poważne wpadki Macierewicza, jak ucieczka Berczyńskiego czy sprawa Misiewicza, nie prowadzą do dymisji i że nawet osłabiona pozycja Macierewicza nie jest na tyle słaba, żeby pozwolić na jego odwołanie.
Czym to może skutkować?
Utrzymywanie takiego stosunku na dłuższą metę jest bardzo niebezpieczne dla obronności kraju, dla relacji międzynarodowych, relacji w NATO, tym bardziej, że gołym okiem widać, co się w Polsce dzieje. Na pewno depesze z informacją o tym dotarły już do ambasad na całym świecie, nie tylko tych przyjaznych, ale i tych mniej przyjaznych Polsce. Nasi nieprzyjaciele z pewnością będą zacierać ręce.
Zdjęcie główne: Święto Wojska Polskiego 2016, Fot. P.Tracz/KPRM